Suzuki Swace - a jednak można mieć wszystko TEST

Wysokie ceny paliw, inflacja i brak półprzewodników w branży motoryzacyjnej powoduje, że samochody drożeją, nierzadko spada ich jakość wykonania, a tankowanie do pełna przyprawia o zawrót głowy. Jak dobrze poszukamy cały czas mamy szansę kupić ciekawe i rozsądne auto - niewątpliwie jest nim testowane Suzuki Swace.
Suzuki Swace - a jednak można mieć wszystko TEST
fot. autor
20.07.2022
Kamil Nowicki - Redaktor prowadzący AutoStuff.pl

Pewnie wielu zapyta podobnie jak moi znajomi, a co to jest Suzuki Swace? Wszyscy kojarzą tę japońską markę z takich modeli jak Vitara, terenowe Jimny czy miejski Swift. Suzuki Swace to nic innego jak Toyota Corolla ze zmienionymi znaczkami i delikatnie przeprojektowanym przednim zderzakiem. Co ważne Suzuki w przeciwieństwie do Corolli występuje tylko w nadwoziu kombi.

Pojawienie się Suzuki Swace czy modelu Across (odpowiednik Toyoty RAV 4 plug-in hybrid) to odpowiedź Japończyków na drakońskie normy emisji spalin, które wymyślają urzędnicy z Unii Europejskiej. Sprawdzona technologia Toyoty ma pomóc Suzuki obniżyć emisję CO2 tak, aby utrzymać się na europejskim rynku. Jednym z "trików" było również zmienienie homologacji modelu Jimny na ciężarową, ponieważ w tym segmencie nie ma jeszcze tak wyśrubowanych norm. W efekcie Suzuki Jimny jest dwuosobowe i ma tzw. kratkę.

Nie miałem okazji wcześniej obcować z Toyotą Corollą, która w przypadku tego testu została zastąpiona przez Suzuki Swace. Nad wyglądem raczej nie ma, co się rozpisywać, ponieważ jest poprawnie, a może nawet i nudno, ale w tym segmencie to żadna wada, a norma. Zresztą widok bliźniaczej Toyoty Corolli jest tak częsty, że chyba każdy powinien kojarzyć tego japońskiego kompakta.

O ile designersko Suzuki Swace nie przyciąga spojrzeń jak testowany wcześniej McLaren 720S, to pod względem praktyczności i użyteczności ciężko znaleźć coś lepszego, zwłaszcza jeśli spojrzymy na cennik, o czym za chwile. Bagażnik to pokaźnie i ustawne 597 litry. W środku również bez problemu z przodu i z tyłu powinni zmieścić się rośli pasażerowie.

Wnętrze według niektórych trąci latami 90., ale według mnie to olbrzymia zaleta. Zwłaszcza jeśli samochód będzie służył nam do pracy. Praktycznie wszystkie funkcje auta obsługujemy fizycznymi przyciskami z wyjątkiem centralnego ekranu dotykowego, który ma przeciętną jakość wyświetlanego obrazu, ale posiada Apple CarPlay/Android Auto.

Auto dostępne jest w dwóch wersjach wyposażenia. Do testu dostałem tę bogatszą o nazwie Elegance i w sumie niczego tu nie brakowało – dwustrefowa klimatyzacja, ładowarka indukcyjna, wspomniane Apple CarPlay, adaptacyjny tempomat czy przejrzysty komputer pokładowy, a nawet grzana kierownica i przednie siedzenia. Oszczędni właściciele marek premium mogą pozazdrościć.

Przejdźmy jednak do meritum. Suzuki Swace jest napędzane przez znany układ hybrydowy produkcji Toyoty, który opiera się na wolnossącym silniku benzynowym o pojemności 1,8 litra, który został połączony z małym motorem elektrycznym. Łączna moc układu to 122 KM. Sprint do „setki” wynosi 11,1 sekundy, a prędkość maksymalna to 180 km/h, więc nie jest to demon prędkości. Chociaż przy starcie auto niemal zawsze jest wspomagane silnikiem elektrycznym, dzięki czemu do 50 km/h Swace bardzo żwawo przyspiesza, a skrzynia e-CVT została całkiem nieźle dopracowana i dość łatwo utrzymać stosunkowo niskie obroty bez nagminnego „wycia”, co jest znakiem rozpoznawczym starych Toyot Prius.

Chociaż największą zaletą Suzuki Swace jest spalanie. Jazda miejska to bez większego wysiłku 5-6 litrów, a powolne toczenie się za TIR-em może spowodować, że zobaczymy czwórkę z przodu. Kiedy wyjedziemy na autostradę powinniśmy liczyć się ze spalaniem 7 litrów na każde 100 kilometrów, co cały czas jest bardzo dobrym wynikiem, dzięki czemu auto może być realną konkurencją dla samochodów z silnikiem diesla. Na minus mały zbiornik paliwa tylko 43 litry. Na trasie zrobimy realnie ok. 600-700 kilometrów.

Suzuki Swace posiada trzy tryby jazdy Eco, Comfort oraz Sport, ale oprócz zmiany kolorów na wyświetlaczu przed kierowcą nie dostrzegłem żadnej różnicy np. w czułości pedału gazu czy w działaniu skrzyni e-CVT. Przed testem Suzuki Swace nasłuchałem się, że auto jest bardzo kiepsko wygłuszone. Wiadomo na próżno tu szukać ciszy, jaką gwarantuje Mercedes klasy S, ale nawet jazda z prędkością 140 km/h jest w pełni akceptowalna, co dla przykładu w budżetowej Dacii jest udręką.

Suzuki Swace w obecnych czasach przyciąga atrakcyjną ceną. Testowany egzemplarz wyposażony na fulla (wersja Elegance) to wydatek 125 900 złotych. Konkurencja np. z grupy VAG będzie znacznie droższa i niekoniecznie lepsza. Druga sprawa to Suzuki Swace jest dostępne od ręki, co w przypadku większości marek nie jest takie oczywiste.

Suzuki Swace to doskonałe daily do bólu nudne, ale za to bardzo praktyczne. Auto kusi sprawdzoną technologią Toyoty, a uwierzcie bardzo łatwo polubić charakterystykę działania klasycznej hybrydy. Dodatkowo znaczek Suzuki pozwoli delikatnie wyróżnić się na tle olbrzymiej ilości Toyoty Corolli, które często można spotkać na polskich drogach.

Polecane wideo

Suzuki Swace - a jednak można mieć wszystko TEST
Suzuki Swace - a jednak można mieć wszystko TEST - zdjęcie 1
Komentarze (1)
Ocena: 5 / 5
seraphine (Ocena: 5) 04.08.2022 17:00
Jeżdżę Suzuki Swace, właśnie takim i szczerze polecam. W sumie to bliźniak toyoty, więc fajne, wygodne, przestronne auto. No i funkcjonalne. Teraz są takie możliwości, że nie trzeba kupować takich aut, można brać w wynajem. Takiego Swace'a można mieć od Masterlease np. Fajnie to działa, co miesiąc płacę czynsz i jeżdżę jak swoim. :) Braciak mnie przekonał i też polecam.
odpowiedz
Polecane dla Ciebie