Poczułem się jak kierowca Formuły 1. Jazda Ferrari to przy tym nuda

Nie bez powodu Formułę 1 określa się mianem królowej sportów motorowych. Tu wszystko jest naj… najszybsze, najdroższe i najlepsze. To sprawia, że tylko nieliczni mogą wcielić się w rolę kierowcy F1, ale czy zwykły śmiertelnik może poczuć się przez moment jak Hamilton, czy Schumacher? Jak się okazuje jest to możliwe, chociaż ciężko w to uwierzyć.
Poczułem się jak kierowca Formuły 1. Jazda Ferrari to przy tym nuda
fot. Formula Drive
10.06.2022
Kamil Nowicki - Redaktor prowadzący AutoStuff.pl

Kiedy pierwszy raz przeczytałem informację prasową o wydarzeniu Formula Drive - Poprowadź bolid F1 byłem w szoku. Od zawsze miałem wrażenie, że aby zasiąść za sterami takiej maszyny trzeba mieć ponadprzeciętne umiejętności, olbrzymie pieniądze i jeszcze większe szczęście. Okazuje się, że wystarczy nam prawo jazdy, pewna suma złotówek, która w normalnych okolicznościach pozwala kupić akceptowalne auto z rynku wtórnego i przede wszystkim trzeba mieć zamiłowanie do motoryzacji.

Wydarzenie Formula Drive - Poprowadź bolid F1 organizowane jest na torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim. Pierwsze jazdy odbyły się w czerwcu, gdzie miałem okazję być, aby podejrzeć jak event wygląda w praktyce. Następna możliwość przejażdżki bolidem F1 zaplanowano na 9-11 lipca.

Na torze Silesia Ring pojawiłem się przed 9 rano. Szybki briefing prasowy i możemy udać się do pitlane. Niestety pogoda w ostatni dzień czerwcowych jazd obdarowała Kamień Śląski deszczową aurą. Co prawda organizatorzy mieli przygotowane opony deszczowe do bolidów, ale jak sami zaznaczyli tego typu warunki i ogumienie są w stanie wykorzystać bardzo doświadczeni kierowcy.

Do 13 tor był osuszany, wtedy też na horyzoncie pojawiło się słońce. Dodam, że w czasie kiedy było mokro, uczestnicy ćwiczyli prawidłową linię toru, jeżdżąc po Silesia Ringu prywatnymi samochodami. Umiejętności można było podnieść w symulatorze F1, który wzorowany był na bolidzie McLaren MP4-30 F1. Spróbowałem, ale efekty mojej jazdy przemilczę. Zamiast jeździć po torze przez większość czasu robiłem za kosiarkę wokół Silesia Ringu. Oto efekt zamiany gier komputerowych na Worda i przeglądarkę internetową.

W końcu w pitlane zaczęły pojawiać się pierwsze bolidy Renault 2000, które miały przygotować uczestników do głównego dania, jakim była Formuła 1. Mniejsze Renault 2000 z całą pewnością nie były wolne. Dwulitrowy wolnossący silnik generuje 240 KM, co przy masie własnej wynoszącej 480 kilogramów zapewnia sprint do pierwszej setki wynoszący 4 sekundy.

Dodam, że organizator nie wymaga od uczestników udokumentowania doświadczenia w postaci jazdy na torze. Jest to bardzo odważne posunięcie. W praktyce jak podpytałem pojawiło się kilka osób, które po raz pierwszy znajdowały się na tego typu obiekcie jak Silesia Ring. Dlatego zasada była prosta - rozbijesz się w Renault 2000, nie jedziesz Formułą 1 - to już nie jest zabawka pokroju fabrycznego Lamborghini czy Ferrari.

Po południu wyprowadzono dwa bolidy Williamsa FW29. Jeden z egzemplarzy prowadził niegdyś mistrz świata Formuły 1 - Nico Rosberg. Parę faktów, abyście wiedzieli, z czym mamy do czynienia - 650 KM, V8 kręcące się 12 tys. obr./min, a 200 km/h pojawia się na liczniku już po 5 sekundach! A i prędkość maksymalna wynosząca 350 km/h. Jedna z większych zmian to specjalne tłumiki, które umożliwiają jazdę po Silesia Ringu (limit głośności do 100 dB).

Pisałem, że organizatorzy są odważni, ponieważ w zasadzie każdy, kto ma prawo jazdy i fundusze może zostać kierowcą F1. To jeszcze większym zdziwieniem było dla mnie brak follow car’a, który byłby prowadzony przez instruktora nadającego tempo i pokazującego dobrą linię przejazdu.

Zarówno w przypadku Renault 2000 i bolidów F1 (dwa egzemplarze) uczestnicy byli puszczeni samopas. Na szczęście jazdy odbyły się bez większych incydentów. Najciekawsze było jednak obserwowanie reakcji uczestników, którzy wysiadali po pierwszej sesji (4 okrążenia) z bolidów F1. Towarzyszyła im euforia, emocje były tak duże, że przez natłok myśli niektórzy nie wiedzieli co do końca powiedzieć.

Dla wielu kilka okrążeń na Silesia Ringu było niesamowicie intensywne, a co za tym idzie męczące. A teraz pomyślcie, że profesjonalni kierowcy F1 ścigają się nawet dwie godziny i muszą jechać w ciągłym skupieniu, wykorzystując pełen potencjał bolidu. Wtedy można zrozumieć, czemu tyle zarabiają i dlaczego niektóre nazwiska stały się legendami tego sportu.

Ten dzień byłby nudny, gdybym tylko obserwował uczestników. Trochę jak dziecko stojące przed sklepem ze słodyczami niby blisko, ale bardzo daleko, żeby poznać smak cukierków. Dzięki uprzejmości organizatorów mogłem zostać pasażerem prawie bolidu F1, a dokładnie BMW Sauber 06X2, które zostało przerobione tak, aby pomieścić dwie osoby. Niecałe 600 kilogramów masy własnej, ponad 600 koni i 5,5 sekundy, ale do 200 km/h.

Na początku poprosiłem kierowcę, którym został Kamil Franczak (m.in. pilot samolotów wojskowych i jeden z instruktorów Porsche Experience), aby pojechał trochę wolniej - nie wiedziałem, czy zjedzony wcześniej grill się przyjmie… a byłem tak spięty pasami, że ruch ręką stanowił wysiłek. Nie będę ukrywał mały stres był. Wiedziałem, że to inna liga, jeśli chodzi nazwijmy to ładnie - szybką jazdę.

Po pierwszym okrążeniu wiedziałem, że żołądek się zaaklimatyzował i dałem znak Kamilowi, iż możemy włączyć tryb OGIEŃ. Tutaj, aż chce się użyć paru niecenzuralnych słów, aby opisać emocje płynące z jazdy. Było bardzo, bardzo, ale to bardzo szybko na głównej prostej prawdopodobnie mieliśmy ponad 280 km/h, ale nie prędkość, nie przyspieszenie robiło wrażenie, a trzymanie bolidu w zakrętach i przeciążenia oraz to, że ta bestia staje dęba po naciśnięciu hamulca.

Uwierzcie tylko 3 okrążenia po Silesia Ringu, dostarczyły mi endorfin na całe popołudnie i kolejny dzień. Poprzeczka tym razem została zawieszona bardzo wysoko, ciekawe czy coś to przebije? Dodam, że przejażdżka jako pasażer we wspomnianym bolidzie jest w ofercie organizatora. Ciekawy pomysł na (dość drogi) prezent, zwłaszcza że emocje po wyjściu z BMW Sauber 06X2 są bardzo silne, wręcz wprawiają w stan chwilowej euforii. Jazda np. Ferrari 488 GTB to wręcz grzybobranie, przy tym co doświadczyłem na Silesia Ringu w BMW Sauber 06X2.

Jestem pozytywnie zaskoczony, że w Polsce powstaje coraz szersza oferta atrakcji dla fanów motoryzacji, którzy żądni są coraz to intensywniejszych bodźców i w tę tendencję idealnie wpisuje się wydarzenie Formula Drive - Poprowadź bolid F1. O ile supersamochody, a nawet czasem hiperauta są  coraz częściej na wyciągnięcie ręki, to mało kto w tym kraju może się pochwalić, że prowadził bolid Formuły 1.

Polecane wideo

Poczułem się jak kierowca Formuły 1. Jazda Ferrari to przy tym nuda
Poczułem się jak kierowca Formuły 1. Jazda Ferrari to przy tym nuda - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie