Dzisiaj, prawie 20 lat później mam możliwość sprawdzić jak się jeździ najnowszą Meganką Coupe.
Obecnie (dokładnie od 2008) jest dostępna trzecia generacja kompaktowej renówki. Auto w 2012 r. przeszło drobny lifting zauważalny tylko dla prawdziwych freaków (delikatnie zmienione światła, parę detali inaczej lakierowanych), kolejny facelifting był w zeszłym roku – tego jednak już nie sposób nie zauważyć, znaczek na masce rozrósł się do olbrzymich rozmiarów, tak że teraz zdaje się wypełniać całą przestrzeń między przednimi lampami.
Miałem okazję jeździć Meganką z benzynowym, turbodoładowanym silnikiem o pojemności 1.4 l i mocy 130 KM. Nie jestem fanem downsizingu, ale ta jednostka może się podobać. Maksymalny moment obrotowy (205 Nm) w pełni dostępny jest już od 2000 obr./min, dzięki czemu auto na każdym biegu bardzo chętnie przyśpiesza. Szybka, typowo miejska jazda, oznaczała spalanie zbliżające się do 10 l/100 km. Cóż, takie prawo natury, nie ma nic za darmo. Oczywiście – można jeździć spokojnie, wtedy na każde 100 km renówka będzie potrzebować niespełna 7 l/ 100 km, ale jeżdżenie w ten sposób, to naprawdę sporo wyrzeczeń, poza tym po co wtedy kupować quasi-sportową Megane Coupe? Auto wyposażone było w system start-stop gaszący silnik podczas każdego dłuższego postoju. Jednak w Megance nie działało to jak trzeba. O ile jeszcze komputer ochoczo gasił silnik podczas zatrzymania samochodu, to już nie zawsze chciał go uruchomić przy ruszaniu, a w końcu zgłosił błąd...
Hamulce są poprawne, negatywnie zaskakuje za to zawieszenie tylnej osi, które lubi „pływać” na szybkich łukach. Szkoda, tym bardziej, że poprzeczne nierówności, garby czy też koleiny pokonuje bez problemu, sprawnie i cicho wybierając dziury w jezdni.
3-drzwiowe nadwozie jest naprawdę zgrabne. Można się czepiać trochę przyciężkiego tyłu, mimo to ogólny odbiór auta jest jednak pozytywny. W środku lepiej podróżować tylko w dwie osoby. Tylna kanapa przyprawia o klaustrofobię – małe, nieotwierane okienka skutecznie ograniczają widoki pasażerom drugiego rzędu. Zresztą i tak nie każdy się tam zmieści, trzeba sforsować przednie fotele i nisko poprowadzoną linię dachu, a to nie jest prosta sprawa.
Wspomniane małe okienka to praktycznie brak widoczności do tyłu. Dlatego warto doposażyć Megankę w kamerę cofania – testowane auto miało ją na pokładzie, dzięki czemu wszelkie manewry na parkingu okazywały się przysłowiową bułką z masłem. Skoro jesteśmy przy wyposażeniu, to testowana wersja została oznaczona jako "Bose". Ten poziom wyposażenia oznacza, że za nagłośnienie kompaktowego Renault odpowiadają amerykanie z Massachusetts. Audio jest głośne i mocne, przerysowuje bas, dodaje dużo góry. Taka charakterystyka spodoba się słuchającym mocnego uderzenia, jednak kierowca lubiący spokojniejszą muzykę, nie będzie zadowolony. Oprócz wspomnianej kamery cofania auto miało m.in. nawigację (firmowaną przez TomToma), system handsfree (wrzucamy kartę – renówkowy odpowiednik kluczyka – do torebki i zapominamy o niej, do otworzenia i odpalenia auta potrzebna jest jej tylko obecność przy kierowcy), dwustrefowy klimatronik a także komplet systemów bezpieczeństwa.
Megane Coupe spodoba się przede wszystkim młodym kierowcom. Nieduży silnik daje sporo frajdy z jazdy, nagłośnienie firmowane przez Bose, a do tego modna linia nadwozia i stosunkowo nieduża cena (najtańsze Megane Coupe kupimy już za 59 750 zł, testowana wersja to wydatek ponad 76 tys. zł) powodują, że usportowioną Renówką najczęściej jeżdżą młodzi (duchem) kierowcy. Dla nich nie ma znaczenia ilość miejsca na tylnej kanapie czy wysoki próg w bagażniku utrudniający załadunek. Ja jestem już chyba za stary, mnie sportowy charakter francuskiego coupe nie przekonał i dla siebie wybieram jednak Megane w wersji kombi lub sedan.