To co dzieję się po zapuszczeniu silnika trudno opisać słowami. Gdy wciskasz starter Harry zaczyna pracować z miłym pomrukiem a cała konstrukcja zaczyna wibrować. Wyobraź sobie Barrego White'a mruczącego do mikrofonu... Te miękkie wibracje towarzyszyć mi będą podczas całego testu, nie zależnie czy jedziesz 20kmh czy 120kmh Harry wibruje. Albo to pokochasz albo nie jest to motocykl dla Ciebie.
Zajęcie pozycji na motocyklu nie stanowi problemu, siodło jest wygodne, bak niezbyt szeroki i w żadnym stopniu nie utrudniający korzystania z jednośladu. Pozycja jest wyprostowana, "nogami do przodu" i nie męczy nawet przy podmiejskich wypadach. Oczywiście nie jest to motocykl turystyczny, ale na weekendowe latanie dookoła komina może być :) Co prawda waga gotowego zestawu to solidne 321 kg, jednak nisko położony środek ciężkości i zwarta konstrukcja nie wymaga od kierowcy zbyt wiele. Dla mnie dużym zaskoczeniem było jak zwinnie "gruby" porusza się w korku. Sprawne przejechanie przez zakorkowane miasto nie stanowi najmniejszego problemu.
FATBOB jest tradycjonalistą. Ciekłokrystaliczny wyświetlacz wkomponowany w klasyczne zegary nie razi natomiast może wyświetlać przebieg, zasięg, działać jako obrotomierz i wyświetlać aktualny bieg. Przydatne tym bardziej ze z takim zapasem momentu początkowo zapominałem na którym biegu jestem. Skoro mówimy o tradycji, nie wiem czy wiecie skąd w Harleyach wzięły się dwa korki wlewu na baku. Pierwsze Harleye miały zbiornik podzielony na dwie komory, w jednym było paliwo w drugim olej. Aby tradycji stało się zadość tutaj też mamy dwa korki na baku, jednak jeden z nich to wskaźnik poziomu paliwa.
Na szczęście "gruby" nie kontynuuję tradycji jeśli chodzi o mierne hamulce. Użycie klamki nie wymaga siły, hamulec jest wystarczająco dobrze dozowalny, a całości dopełnia ABS. Niczego więcej nie potrzeba.
W całym zbiorze "ochów" i "achów" jest jedne "blee". Skrzynia biegów. Rozumiem że nie ma ona lekkiego życia przy tak mocnym silniku ale mogła by być bardziej precyzyjna. Jakiekolwiek zawahanie czy próba delikatnego obchodzenia się z nią podczas zmiany przełożeń kończy się zgrzytami, wypadaniem czy odbijaniem się biegów. Ponoć to też jest "tradycja" i "tradycyjnie" w Harrym z dźwignią się nie wolno pieścić.
Po kilku dniach spędzonych za sterami "grubego" polubiłem go, jest jak dobry kumpel. Trochę lubi wypić ale za to dotrzymuje towarzystwa całą noc. Bawidamek wokół którego zawsze coś się dzieje...