Opel Corsa Cosmo 1.0 Turbo: Milowy krok, czy naturalna ewolucja?

Każdy jechał kiedyś jakąś Corsą. Być może nie była Twoją własnością, może nawet nie była Twoim samochodem służbowym, ale na bank ktoś kiedyś przewiózł Cię jakąś Corsą. Wszak jest to bardzo popularne auto, a w dodatku w sprzedaży jest teraz już piąta jej generacja, a pierwsza debiutowała 32 lata temu.
Opel Corsa Cosmo 1.0 Turbo: Milowy krok, czy naturalna ewolucja?
Fot.Marek Setniewski
21.07.2015
Matys Mularczyk

Jeździłem każdym poprzednim modelem małego hatch'a opla: tragicznie toporną Corsą A, obłą Corsą B, skromną z natury Corsą C i wreszcie brzydką, choć udającą swoją stylistyką awangardowe i bardzo nowoczesne auto, Corsą D. Wszystkie cechowała jedna rzecz - wszechobecne poczucie "taniości". Na pierwszy rzut oka wszystko było spoko, ale dotyk i odczucia z jazdy nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Nawet w wyższych wersjach wyposażenia plastiki były słabe, a prowadzenie skrojone pod mocno niewybredne gusta.

Fot.Marek Setniewski

Nauczony doświadczeniem do generacji E podszedłem więc z dużym dystansem, choć stylistycznie od razu przypadła mi do gustu. Jest elegancka, zachowuje stonowane, choć wyraźnie nowoczesne linie. Zmiany stylistyczne w stosunku do poprzedniej generacji objęły przede wszystkim przód auta – całkowicie nowa linia świateł i zderzaka nadają Corsie sympatyczny, ale też zadziorny wygląd. Z kolei tył upodobniono do większej Astry, przy  czym dla mnie linia świateł jest poprowadzona zbyt wysoko, co sprawia średnie wrażenie estetyczne – tył wygląda trochę „pękato”. Najmniej zmian zaszło z profilu – testowana trzydrzwiowa odmiana, gdyby tylko przymrużyć oczy, wygląda z boku zupełnie jak poprzedniczka. Nie jest to w żaden sposób wada, bo ta linia jest ładna. Wolałbym co prawda większe felgi, bo te nikną trochę w nadkolach, ale tragedii nie ma, a za to trudniej je uszkodzić. Całość więc może się podobać - spytałem o ocenę wyglądu sporo osób i wyniki mnie nie zaskoczyły: o ile facetom jej aparycja raczej  zwisa, to dziewczyny ją uwielbiają. To duży plus wziąwszy pod uwagę grupę docelową tego auta.

Fot.Marek Setniewski

Ja z kolei, znając Corsy dość dobrze, plusów chciałbym doszukiwać się we wnętrzu i - uwaga - jest ich tu od groma!!! O ile ergonomia w przypadku Corsy nigdy nie była problemem, to teraz wszystkie przełączniki zyskały także niezły wygląd i naprawdę porządne materiały!!! Jak ze starym, wyremontowanym mieszkaniem - niby wszystko na swoim miejscu, ale zupełnie inaczej wygląda! Miejsca jest sporo, nawet z tyłu, tapicerka jest wysokiej jakości, fotele są wygodne, podróż umila światło słoneczne zaglądające do kabiny przez szyberdach, a zmysł słuchu popieścić możemy nie najgorszym fabrycznym sprzętem audio. Dla mnie to duża zaleta. Pozytywem jest też maleńki, trudno dostrzegalny smaczek - rekin wytłoczony na gumowym pasku służącym do podtrzymywania kubków na napoje. Takie smaczki wynikają ponoć z zakładu między pracownikami grupy projektowej, ale jeśli wejdą do produkcji, to stanowią swoiste easter eggs. Można takie rekiny spotkać także w kilku innych modelach Opla, ale pełnią one dokładnie taką samą funkcję, jak logo Playboya ukryte na każdej okładce tego pisma - mają wywołać uśmiech na twarzy osoby która je znajdzie. In minus w zakresie projektu można zaliczyć chyba tylko niewielki bagażnik (265l.), ale to też nie jest wynik szczególnie słaby, wziąwszy pod uwagę wspomnianą ilość miejsca w kabinie przy krótkim rozstawie osi Corsy. Design i ergonomię oceniam zatem dość wysoko.

Fot.Marek Setniewski
Fot.Marek Setniewski

A jak jeździ się nową Corsą? Otóż całkiem nieźle - w porównaniu z poprzedniczkami dość trudno o podsterowność, nawet na mokrej nawierzchni - to najbardziej mnie irytowało w starych Corsach. Zawieszenie nieźle tłumi nierówności i bardzo poprawnie zachowuje się nawet na bardzo nierównej nawierzchni. Jest co prawda dość miękkie i mocno wychyla się na boki, ale nie odkleja się przy tym od nawierzchni, utrzymując w łukach zadany tor jazdy, co nie pozostaje bez znaczenia, biorąc pod uwagę silnik jakim napędzany był testowany przeze mnie egzemplarz. Jest to dość wysilona, trzycylindrowa, litrowa jednostka benzynowa z doładowaniem o mocy 115 KM i momencie obrotowym 170 Nm, zblokowana z ręczną skrzynią biegów o 6-ciu przełożeniach. Zestaw ten jest całkiem zgrany i pozwala na naprawdę dynamiczną jazdę tak po mieście, jak i poza nim. Pal licho 10,3s. od zera do setki, w realnym użytkowaniu liczy się elastyczność i reakcja na gaz, a ta jest w małym Oplu bardzo dobra. Szczerze mówiąc, jestem skłonny pokusić się o stwierdzenie, że jest to drugi (po jednostce z BMW i8 - test tutaj) najlepszy silnik z trzema garami jakim jeździłem. W zasadzie przyczepić się mogę tylko do prędkości maksymalnej - producent podaje wartość 195 km/h, a w praktyce Corsa pojedzie jeszcze szybciej. Tylko po co tak dużo? Krótkie nadwozia nie przepadają za takimi prędkościami, V-Max mógłby być spokojnie o 20 km/h wolniejszy, za co otrzymalibyśmy krótsze przełożenia i jeszcze lepsze przyspieszenia. Ale Niemcy wiedzą lepiej, bo przecież mają autobahny bez limitów prędkości. Poza tym Corsą jeździ się jak najbardziej przyjemnie, jeśli tylko nie zaznaczycie opcji "Asystent kierowcy" z funkcją ostrzegania przed kolizją. Wali po oczach czerwonym światłem i piszczy na kierowcę jak zobaczy na horyzoncie samochód wjeżdżający na nasz pas. Robi to przy tym zbyt wcześnie, kiedy nie ma jeszcze żadnego zagrożenia i tak histerycznie, że można się przestraszyć. Ponoć w krytycznej sytuacji potrafi też samoczynnie hamować, ale jeśli robi to z taką samą nadgorliwością, to ja dziękuję. Bez sensu, kasa w błoto. Lepiej te pieniądze spożytkować w jakikolwiek inny sposób, choćby dając je pierwszemu lepszemu bezdomnemu - byłoby z tego więcej pożytku.

Fot.Marek Setniewski
Fot.Marek Setniewski

Zbliżając się do podsumowania, warto podliczyć cenę testowanej Corsy. Niestety, do niskich ona nie należy: trzydrzwiowe nadwozie z litrowym turbo to wydatek przeszło 65 tysięcy złotych, a doposażona o dodatki Corsa z testu wyceniona jest na astronomiczne 74 650 PLN! Za takie pieniądze spokojnie kupimy średnio wyposażonego, ale o klasę większego kompakta pokroju Astry lub Megane, więc nie bardzo wiem co powodowało ludźmi kalkulującymi cenę nowej Corsy. Fakt, bazową wersję z dychawicznym, 70-cio konnym motorem 1.2l. możemy kupić bez wyposażenia za 40 800 PLN, ale to już zupełnie inne auto zarówno pod względem osiągów, wyglądu jak i charakteru.

Czy warto wydać takie pieniądze na małego hatchback'a? Według mnie, pomimo całego jego uroku i fajnych właściwości jezdnych, niestety nie. Być może istnieje złoty środek między wersją budżetową a testowanym egzemplarzem, który nie powodowałby wyczyszczenia portfela przy zakupie i za czymś takim pewnie warto się rozejrzeć, ale tak wyceniona Corsa zwyczajnie jest zbyt droga.

 

 
SILNIK R3 12V, 999 cm3, Benzyna
MOC  115 KM/ przy 6000 obr./min
MOMENT  170 Nm/ przy 1800 obr./min
SKRZYNIA  manualna/ 6 biegów
ŚR. SPALANIE DEKLAROWANE  5,0 l
ŚR. SPALANIE OSIĄGNIĘTE  6,4 l
WYMIARY  4021 mm/1944 mm/1479 mm
MASA  1124 kg
POJEMNOŚĆ BAGAŻNIKA  265/1090 l
0-100 km/h  10,3 s
PRĘDKOŚĆ MAX  195 km/h (na autobahnie wyciągnął ponad dwieście)

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie