Gdy po raz pierwszy zobaczyłem w zeszłym roku z bliska Cactusa, wydawał mi się jakimś odrzuconym prototypem pojazdu wojskowego. Zwłaszcza w swoim szaro – blado – oliwkowym anturażu. Okazję bliższego poznania tego autka miałem w tym miesiącu. Nie bardzo wiedziałem co mnie czeka, bo jakoś nie potrafiłem zakwalifikować go do określonego gatunku. Citroen twierdził, że to miejski crossover. Po co to komu? - myślałem. W moje ręce trafił krwistoczerwony egzemplarz ze stu konnym dieslem i manualną skrzynią biegów. Zazwyczaj byłem sceptyczny do wynalazków typu Cactusa, jednak polubiłem go po parunastu kilometrach.
Citroen po latach nijakości w swojej stylistyce, wreszcie wraca na swoje dawne tory, które wyznaczały modele DS, CX czy XM. Cactus, zwłaszcza w tym kolorze wywołuje nie lada zamieszanie na ulicy. Pozostawienie go na chwilę na chodniku powoduje, że raczej nie ma osoby, która by się za nim nie obejrzała. Wysoko umieszczone, wąskie światła pozycyjne, panele na drzwiach, reflektory ukryte w zderzaku, ciekawe wzory alufelg, czy fikuśne relingi tworzą zgrabna, aczkolwiek nieco ekstrawagancką całość. Trzeba przyznać, że Cactus jest całkiem nieźle pomyślany pod kątem życia w miejskiej dżungli. Wspomniane panele na drzwiach o nazwie Airbump nie są tylko ozdobą, ale chronią karoserię przed uderzeniami drzwi na parkingach i robią to zaskakująco skutecznie. Muszę się przyznać, że nie oparłem się pokusie aby je sprawdzić. Postawiłem obok Cactusa prywatne auto i tłukłem drzwiami w panele. Mimo przyłożenia dość pokaźnej siły na tworzywie Airbump nie pokazał się najmniejszy ślad. Całość dopełniają plastikowe nakładki nadkoli, które w razie zarysowania czy uszkodzenia dość łatwo można wymienić. Na pewno prościej niż lakierować cały błotnik.
Dzięki wysokiemu zawieszeniu możemy się również przestać przejmować krawężnikami czy wystającymi studzienkami. Trudno zawadzić zderzakiem o krawężnik przy parkowaniu przed chodnikiem. Ponadto samochód bardzo miękko i komfortowo pokonuje większe nierówności, jak świeżo połatany asfalt, czy nawet takie na nieco zapomnianych szutrówkach, którymi omija się często korki. Przy tym wszystkim prowadzi się bardzo stabilnie nie przechylając się zanadto w zakrętach. Aha, odpuśćcie sobie felgi większe niż w naszym egzemplarzu. 16 calowa felga z pełnoprofilową oponą doskonale wpisuje się w komfort zawieszenia i nie polegnie na pierwszej lepszej wiosennej wyrwie w jezdni.
Wnętrze jest równie ekstrawaganckie co nadwozie. Miłe w dotyku i solidne materiały, w dodatku o ciekawej fakturze. Uwagę przykuwają szerokie fotele, które okazały się zaskakująco wygodne, jak na tę klasę auta. Funkcjami auta sterujemy za pomocą 7 calowego wyświetlacza znanego z innych produktów PSA, natomiast kierowca ma do dyspozycji drugi niewielki wyświetlacz za ciekawą, nieco spłaszczoną kierownicą. Pokazuje on podstawowe wartości: prędkość, poziom paliwa ustawienia tempomatu i podpowiada przy zmianie biegów. Przeszkadza jednak brak wskaźnika temperatury silnika, (czy chociaż kontrolki zimnego motoru) i obrotomierza. Sufler podpowiadający zmianę biegu działa tylko przy wrzucaniu coraz wyższych przełożeń, zdarzało się często, że prawie zadusiłem silnik, próbując mocniej przyspieszyć od 60kmh jadąc na piątce. Na plus przemyślane półeczki w desce rozdzielczej, przepastne kieszenie w drzwiach i olbrzymi schowek, dzięki poduszce powietrznej dla pasażera przeniesionej do... podsufitki. Moje obawy powodował opcjonalny szklany dach, który nie ma żadnej rolety. Francuzi co prawda twierdzą, że jego szyba jest wykonana w taki sposób, że wnętrze nie nagrzewa się przy upałach. Na każdym kroku widać walkę inżynierów i księgowych o obniżenie wagi auta i kosztów. Tylne drzwi nie mają opuszczanych szyb (tak naprawdę, to kiedy ostatni raz opuszczaliście tylne szyby w swoich samochodach?), przednie z kolei nie maja trybu automatycznego. Niestety są miejsca w których projektanci przegięli. Prawa osłona przeciwsłoneczna nie ma lusterka, za to znajdziemy je w lewej. Doskwiera ponadto brak choćby małej lampki oświetlenia wnętrza z tyłu auta. Zapięcie dziecka w pasy w foteliku w kompletnej ciemności przypomina łapanie pcheł po omacku. Przy okazji, czterem dorosłym zalecamy podróżowanie Cactusem raczej na krótkich odcinkach.
Pod maska „naszego” egzemplarza klekotał diesel blueHDI o pojemności 1,6 i mocy 100KM. Do miasta taki napęd to aż nadto. Walka inżynierów z nadwagą udała się całkiem przyzwoicie i silnik ma do ruszenia raptem około 1000 kg masy własnej. Autko jest żwawe i zaskakująco ciche wewnątrz. W trasie również doskonale sobie radzi z prędkościami autostradowymi, jednak przy wyprzedzaniu ciężarówek w okolicach 100kmh wymagana jest nieco większa uwaga. Radość z jazdy psuje nieco manualna skrzynia biegów. Ma się wrażenie, jakby dźwignia zmiany przełożeń wydawała polecenia za pośrednictwem gumy od majtek. Zdarzały się również problemy z włączeniem wstecznego. Celowo się tego czepiam, bo wiem, ze Citroen potrafi to zrobić lepiej. Przyzwoicie Cactus wychodzi w temacie kosztów eksploatacji. Oczywiście zużycie paliwa podane przez producenta to totalna utopia, jednak w cyklu mieszanym komputer pokazywał ok 5,5 litra na 100km, co jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. W trasie, jadąc w sznurku z prędkościami ok 80-90 kmh można zejść jeszcze o litr. Jakiekolwiek mniejsze spalanie to walka z wiatrakami i zakorkowanie całej okolicy.
Cactus mocno nieoczekiwanie mnie urzekł. Wyróżnia się z tłumu, ma masę ciekawych stylistycznych smaczków na zewnątrz jak i wewnątrz. Ponadto jest bardzo przemyślany, co nie jest wcale takiej oczywiste we współczesnych autach. Jest typowo miejskim zawodnikiem, który nie boi się wertepów, wysokich krawężników, nie załatanych dziur w jezdni ani brutalnego traktowania pozostając przy tym modnym gadżetem. Ponadto oferuje nieco większy komfort od typowych miejskich maluchów. A to wszystko w przystępnej cenie. Podstawową wersję Start, z trzycylindrowym silnikiem z rodziny PureTech o mocy 75 KM można mieć od niecałych 52 tys. złotych. Niestety nie jesteśmy do niej w stanie nic dokupić, bowiem opcjonalne wyposażenie, obejmujące np. klimatyzację, jest dostępne dopiero od wyższego poziomu. Niemniej jednak, ze względu na przystępne ceny wyposażenia dodatkowego, nadal za rozsądny pieniądz możemy nabyć ciekawe stylistycznie auto, które z miejską dżunglą jest za pan brat.
Za:
Niesamowity wygląd
Niezłe zawieszenie
Pomysłowość
Przeciw:
Kiepska skrzynia biegów.
Oszczędności, nie zawsze tam gdzie trzeba (obrotomierz, lusterko pasażera, etc)
SILNIK | BlueHDi 1600ccm, R4, wysokoprężny, turbo |
MOC | 100 KM przy 3500 obr./min. |
MOMENT | 254 KM przy 1750 obr./min. |
SKRZYNIA | manualna, 5 przełożeń |
ŚR. SPALANIE DEKLAROWANE | 3,4 l./100km |
ŚR. SPALANIE OSIĄGNIĘTE | 5,5 l./100km |
WYMIARY (dł./szer./wys.) | 4157/1946/1530 mm |
MASA | 1050 kg |
POJEMNOŚĆ BAGAŻNIKA | 358 l. |
0-100 km/h | 11,8 s. |
PRĘDKOŚĆ MAX | 188 kmh |
CENA MINIMALNA | 51900 zł |
CENA TESTOWANEGO MODELU | 83900 zł |