Nadwozie:
Wygląd - na to zawsze zwracamy uwagę na samym początku. Jeśli nie pamiętacie jak wyglądały poprzednie cztery wcielenia Elantry, to szybko wyszukajcie ich zdjęcia w google i zróbcie sobie małe porównanie. Na myśl przyjdą Wam od razu porównania między niebem a ziemią, pierwszym i trzecim światem, Claudią Schiffer i Rafalalą. Nowa Elantra wygląda pięknie! Jej linia zaprojektowana została według czegoś, co nazywa się językiem projektowym "płynnej rzeźby" - uwielbiam te wyszukane nazwy wymyślane przez designerów i marketingowców ;). Pomimo głupawej nazwy efekt osiągnięty przez szefa projektów Hyundai/Kia, Petera Schreyera, jest oszałamiający! Sylwetka auta swoją linią przypomina coupe, a porozciągane na profil auta lampy robią świetne wrażenie. Szczególnie przednie, jeśli doposażyć je w światła do jazdy dziennej z zakrytą dymioną pleksą listwą led, wywiniętą w finezyjny sposób wewnątrz klosza. Osobiście uważam, że jest to jeden z najładniejszych detali w dzisiejszej motoryzacji. Żeby jednak nie było za wesoło, muszę przyczepić się do kół. Rozumiem, że auto z założenia miało być niedrogie, ale chociaż w opcji powinny się pojawić większe felgi! Seryjne szesnastki zwyczajnie giną w przepastnych nadkolach Elantry i aż proszą o wymianę, choćby na osiemnastocalowe obręcze. Niestety, Hyundai takiej możliwości nie przewidział, więc pozostają opcje niefabryczne. Szkoda, ale na szczęście jest to jedyny mankament nadwozia tej Koreanki, a poza tym szczegółem jej powab nie budzi żadnych wątpliwości.
Wnętrze:
Jest ładnie narysowane, ale nie ma w nim ekstrawagancji. Na harmonijnie zaprojektowanej desce rozdzielczej miło jest zawiesić oko, a wszystkie przełączniki są rozmieszczone intuicyjnie. Nikt jednak raczej nie będzie piał z zachwytu nad jej designem, ot bardzo poprawnie zaprojektowana konsola. Podobnie rzecz ma się z materiałami użytymi do wykończenia wnętrza - są dokładnie typowe dla aut z segmentu C i tradycyjnie ułożone według zasady najlepsze na wierzchu, a im niżej tym taniej. Nigdzie jednak nie ma tandety. Irytować lekko może maleńki wyświetlacz kamery cofania, ale po raz kolejny należy podkreślić, że to nie jest drogie auto i dobrze skalkulowana cena nie wzięła się z niczego. Ciekawostką jest natomiast kierownica - wielofunkcyjny ster jest prawie identyczny z tym, jaki występuje w i30 (pisaliśmy o nim tutaj). Jest jednak lepiej wykonany i ładniejszy dla oka przez zastosowanie innego plastiku w jego centralnej części.
Wypadałoby wspomnieć o wygodzie. O ile z przodu jest powiedzmy normalnie (szybko znajduje się odpowiednią pozycję za kierownicą, fotele są miękkie a ergonomia jest jak najbardziej poprawna), to z tyłu czeka nas szok - ilość miejsca jest wprost gargantuiczna! Nie pamiętam żebym kiedykolwiek miał tyle miejsca na nogi w jakimkolwiek aucie poniżej segmentu luksusowych limuzyn lub SUV'ów! Dodajmy do tego wygodną i podgrzewaną kanapę i otrzymamy najlepszy przedział pasażerski w klasie! Pomijając wygodę podróży jest to ogromna zaleta choćby dla osób posiadających dzieci. Wsadzenie latorośli do fotelika jest po tysiąckroć wygodniejsze niż w jakimkolwiek innym samochodzie tych rozmiarów. Ogromny plus. Niestety jednak, w przyrodzie musi być zachowana równowaga, więc jak jest plus, to musi być też minus. W tym przypadku jest nim bagażnik. Jest spory (485 l.), ale ma kilka poważnych wad. Pierwszą jest dość mały otwór załadunkowy i wysoki próg. Drugą składane oparcie kanapy które po złożeniu nie daje nic podobnego do płaskiej powierzchni. Trzecią sprawą są zawiasy wchodzące do przestrzeni bagażowej, skutecznie ją przy tym ograniczając. Najgorszy jednak jest brak klamki. Co jest z azjatami, że z uporem zapominają o tym detalu w swoich autach? Czemu bagażnik mogę otworzyć tylko z wnętrza lub przytrzymując przycisk na kluczyku? To najbardziej niewygodne z możliwych rozwiązań, szczególnie gdy chcemy otworzyć kufer będąc obładowanymi ciężkimi torbami z zakupami. To po prostu trzeba zmienić!
Napęd i podwozie:
Nie mamy za bardzo wyboru silnika, bo w ofercie jest jeden. Na całe szczęście niezły i dość żwawy, ale zawsze brak wyboru pozostawia pewien niesmak. Tu oferowana jest benzynowa jednostka 1.6 o mocy 132 KM i momencie obrotowym równym 158 Nm, zblokowana z sześciostopniową skrzynią manualną o dość krótkich przełożeniach. Przekłada się to na niezłą dynamikę (ok. 10s. 0-100 km/h), choć w typowy dla azjatyckich konstrukcji sposób silnik trzeba kręcić wysoko, by uwolnić drzemiący w nim potencjał. Jest przy tym umiarkowanie oszczędny - realne spalanie w mieście rzędu 9,2l. jest wynikiem akceptowalnym, choć nie powalającym. Słowem, nie jest źle, ale przydałby się w ofercie choćby diesel.
Dla odmiany, prowadzenie też jest poprawne. Auto nieźle tłumi nierówności, choć przednie MacPhersony odbijają z dużą siłą w głębokich dziurach. Układ kierowniczy jest miękki i komfortowy, ale nie wzbudzający emocji. Nie jest przy tym nieprecyzyjny - działa w sposób typowy dla aut miejskich. Poprawnie.
Cena:
Niska. Zaczyna się od 64 100 PLN, a bardzo bogato wyposażony (jak na Elantrę) egzemplarz testowy jest wyceniony na 80 100 PLN. Warto przy tym wspomnieć, że Hyundai dorzuca gratis 5 lat gwarancji bez limitu kilometrów, a to rzadkość.
Werdykt:
Jednej rzeczy się nie spodziewałem - o Elantrę zagadywali mnie ludzie. To jakiś taksiarz na stacji benzynowej, innym razem jacyś przechodnie. Zagadywały też kobiety, co jest zawsze bardzo miłe dla właściciela samochodu. Tylko zagadywały inaczej, niż bym sobie tego życzył: "O, jaki ładny! Chciałabym taki, myśli Pan, że by do mnie pasował?". I dokładnie taki jak to pytanie jest ten samochód - zgrabny i do bólu poprawny, ale jestem pewien, że nie kupi go żaden prawdziwy miłośnik motoryzacji. No, chyba, że żonie.
SILNIK | Gamma 1.6 D-CVVT MPI |
MOC | 132 KM |
MOMENT | 158 Nm |
SKRZYNIA | 6-cio biegowa, manualna |
ŚR. SPALANIE DEKLAROWANE | 8,7l. (miasto) |
ŚR. SPALANIE OSIĄGNIĘTE | 9,2l. (miasto) |
WYMIARY | 4550/1775/1445 |
MASA | 1161 kg |
POJEMNOŚĆ BAGAŻNIKA | 485l. |
0-100 km/h | 10,1s. |
PRĘDKOŚĆ MAX | 200 km/h |
CENA MINIMALNA | 64 100 PLN |
CENA TESTOWANEGO MODELU | 80 100 PLN |