Młody spadkobierca. Mercedes-Benz GLA200 CDI 4matic

Mercedes konsekwentnie rozszerza swoją gamę modelową. Najmłodszym dzieckiem jest kompaktowy SUV o oznaczeniu GLA.
Młody spadkobierca. Mercedes-Benz GLA200 CDI 4matic
Białe nadwozie z czarnymi elementami projetku Uliego Baura wyróżnia się w tłumie. Fot. Piotr Skowron
10.11.2014

Mercedes od zawsze był dla mnie legendą i synonimem porządnej, sporej limuzyny. Gdy wprowadzano klasę A, pukałem się w głowę. Gdy do oferty wchodziła klasa B śmiałem się do rozpuku. Gdy wchodził Citan z niedowierzaniem kręciłem głową. Co innego jednak moje wyobrażenie o marce, a co innego finanse. Jednak jak widać, koncern ma się całkiem nieźle co zapewne po części jest wynikiem dodania aut w nietypowych dla Mercedesa segmentach.GLA powstał na płycie podłogowej obecnej klasy A. Nie jest to jednak podniesiony kompakt z kilkoma plastikowymi panelami, ale auto zaprojektowane od nowa. Nadwozie mocno przypomina dawcę podwozia, jednak gdy porównywałem je stojące obok siebie w salonie, ciężko znaleźć mi było identyczne elementy karoserii.

 

GLA z profilu nie wygląda na SUVa. Fot. Piotr Skowron
 

 

Trzeba przyznać, że wygląda bardzo ciekawie. Nie jest wysoki jak na SUVa, a kilka prostych zabiegów stylistycznych spowodowało, że w porównaniu do klasy A mocno zmężniał. Spora atrapa i gwiazda na środku niej, która niedawno była zarezerwowana dla sportowych wersji Mercedesa z daleka mówi z autem jakiej marki mamy do czynienia. Brak za to charakterystycznego celownika na masce i chyba dobrze, bo taki wóz wyglądałby z nim groteskowo. Patrząc na całkiem ładną linię auta, ma się wrażenie, jakby stylistom zabrakło pomysłu na tył. Owszem, są tam takie ciekawostki jak fikuśne lampy LED, ale całość wygląda jak, nie przymierzając, rozdeptana żaba. „Nasz” GLA to limitowana wersja Edition 1, która powstała z okazji wprowadzenia modelu do produkcji. Wyróżnia się m.in 19 calowymi kołami sygnowanymi przez AMG, relingami na dachu czy światłami biksenonowymi. Pomimo moich zastrzeżeń estetycznych, trzeba przyznać, że całość jest spójna i wygląda nowocześnie, zachowując przy tym swoje dziedzictwo.

 

Niski profil w SUVie to lans ale i brak sensu. Fot. Piotr Skowron
 

Gdy wsiądziemy do środka, już nie ma wątpliwości z jakim autem mamy do czynienia. Stacyjka w desce rozdzielczej, wspólna dźwigienka świateł i wycieraczek, czy sterowanie fotelami umieszczone na drzwiach to chyba najbardziej charakterystyczne dla Mercedesa rozwiązania. Spory plus za okrągłe nawiewy klimatyzacji – to ewidentnie ukłon w kierunku legendy czyli W123 – beczki. Całość bardzo ładnej i ciekawie zaprojektowanej deski psuje wyświetlacz nawigacji i multimediów. Wygląda jakby stylistom zabrakło pomysłu gdzie go wsadzić. W końcu jeden z nich znalazł stary uchwyt od nawigacji przenośnej i przykręcił po środku deski. Na swoją obronę Mercedes ma to, że takie faux pas popełniają inni producenci z BMW na czele. Jest jeszcze coś mercedesowskiego w GLA – jakość. Doskonałe plastiki, miła w dotyku i ładna tapicerka na boczkach i fotelach, nie ma mowy o skrzypieniu czy klekocie jakiegokolwiek elementu. Gorzej z pozycją za kierownicą. Niegdyś Mercedes tłumaczył brak regulacji kolumny kierowniczej, tym, że inżynierowie spędzili tyle czasu nad takim zaprojektowaniem wnętrza aby każdemu było wygodnie, a nie po to, żeby ktoś sobie przyszedł i poprzestawiał wszystko. I może trzeba było się tego trzymać. Dość długo nie mogłem się usadowić za kółkiem GLA, w końcu rozwiązałem problem – trzeba było maksymalnie odsunąć fotel i kierownicę do tyłu. Pozycja zrobiła się akceptowalna, jednak na tylną kanapę już nie byłem w stanie się zmieścić. To dziwne, bo auto ma rozstaw osi wynoszący 2,7 metra.

 

Materiały, ergonomia i wykończenie jak to w Mercedesie - bez zarzutu. Fot. Piotr Skowron
 

Słynna Beczka przyszła mi na myśl jeszcze raz – gdy wsiadłem i odpaliłem samochód po raz pierwszy. Nasz egzemplarz został wyposażony w 2,1 litrowego turbiodiesla o mocy 136KM i momencie 300Nm. Klekot tej jednostki okazuje się być jeszcze jednym wyróżnikiem marki. Jest tak charakterystyczny, że co więksi fani mercedesów mogliby go rozpoznać z zawiązanymi oczami. Niestety w środku słychać go aż za bardzo, zwłaszcza przy wyższych obrotach. Moc tego silnika to absolutne minimum. O ile do 100kmh rozpędza się przyzwoicie, to o szybkim wyprzedzaniu na autostradzie można zapomnieć. GLA waży prawie 1400 kg i widać, że ten diesel musi uwijać się jak w ukropie. Osiągi rekompensuje spalanie. Mnie, człowiekowi z ołowianą nogą, udawało się po mieście nie wykraczać poza 8 litrów na 100km, a wskaźnik eko-jazdy pokazywał ledwie 25%. Ktoś z większym zacięciem, myślę, że mógłby osiągnąć deklarowane przez producenta 6 litrów na 100km.

 

Może nie za szybko, ale za to oszczędnie. Fot. Piotr Skowron

 

Słowa uznania należą się przekładni. Nasz egzemplarz posiadał dwusprzęgłowy automat 7G-DCT który zmienia biegi kapitalnie. Zazwyczaj informuje nas o tym jedynie opadająca wskazówka obrotomierza. Mały minus, za zachowanie przy ruszaniu. Gdy się zagapimy na światłach i musimy natychmiast ruszyć, po gwałtownym wciśnięciu pedału skrzynia zastanawia się dłuższą chwilę, co w połączeniu z ospałym systemem start-stop powoduje sekundy nerwów. Nowemu crossoverowi od Mercedesa, jeśli chodzi o zawieszenie, nieco bliżej do zwykłego kompaktu niż do terenówki. Owszem, jeździłem po gorszych drogach i dołach nie urywając niczego, jednak zawieszenie mogłoby być bardziej komfortowe. Za to w zakrętach prowadzi się przyzwoicie. Niemały wpływ na taki, a nie inny obrót spraw mają zapewne spore koła z naleśnikami zamiast opon. Świetnie za to spisuje się napęd 4-matic. Po sypkim gruncie możemy zasuwać bez przeszkód, a i w zimę na pewno okaże się nie oceniony.

 

Automat idealny? Dwusprzęgłówka 7G-DCT o siedmiu przełożeniach. Fot. Piotr Skowron
 

GLA nie jest złym samochodem. Ot po prostu, Mercedesowi najlepiej wychodzą duże solidne limuzyny i sportowe roadstery. Długo się zastanawiałem dla kogo jest GLA. Na pewno kupią go miłośnicy marki, a takich Mercedes ma rzesze. Gdy ktoś taki będzie szukał kompaktowego SUVa, dla siebie, dla żony, już teraz będzie mógł skierować kroki do salonu z trójramienną gwiazdą i nie zostanie odprawiony z kwitkiem. Będzie musiał jednak przygotować sześciocyfrową kwotę. Podstawowa wersja GLA200 (benzyna) kosztuje 114500zł, do GLA200CDI z automatem i 4 matic trzeba dołożyć 450000. Drogo? I tak, i nie. Dostajemy niby zwykłego SUVa, ale solidnie wykonanego, o ciekawym wzornictwie, który będzie się wyróżniał z tłumu. A na dodatek jest najzwyczajniej w świecie bardzo sympatycznym samochodem.

Polecane wideo

Młody spadkobierca. Mercedes-Benz GLA200 CDI 4matic
Młody spadkobierca. Mercedes-Benz GLA200 CDI 4matic - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie