Najnowsze samochody są niesamowicie rozwinięte pod względem technologii. Dzisiaj auta to jeżdżące komputery, które potrafią same powiadomić serwis o awarii, czuwać nad bezpieczeństwem w czasie jazdy czy zadzwonić na służby ratunkowe w razie wypadku.
Niektóre samochody jak np. najnowsze modele BMW mają możliwość otwierania auta i uruchamiania silnika za pomocą smartfona, na którym jest wgrany wirtualny kluczyk wykorzystujący technologię NFC.
W konsekwencji systemy producentów gromadzą sporo danych o samochodach oraz o ich właścicielach. Rozwinięta technologia oraz szereg informacji mogą okazać się cenną rzeczą dla hakerów i złodziei.
Coraz częściej mówi się o zjawisku tzw. “car-hackingu”, czyli kradzieży samochodów z wykorzystaniem nowej technologii. Cały czas jest popularne zawłaszczanie samochodów tzw. metodą na walizkę. Chociaż na popularności zyskują hakerzy korzystający z rozwiniętych systemów telekomunikacyjno-informatycznych.
Hakerzy są w stanie wykorzystać nasz smartfon, który jest sparowany z samochodowym systemem audio czy GPS, aby wydobyć cenne informacje. W ten sposób złodzieje mogą poznać zwyczaje właściciela samochodu i nie tylko. Wielu eksperymentów w przeszłości pokazało, że jest możliwe zdalne włamanie się i przejęcie kontroli nad autem. Łącznie z układem kierowniczym czy hamulcowym.
– Nowoczesne aplikacje proponowane przez producentów samochodów pozwalają, np. na podgląd stanu pojazdu, zdalne otwieranie czy uruchamianie silnika. Koncerny samochodowe intensywnie rozwijają i testują rozwiązania z pogranicza motoryzacji i IT. Im bardziej zaawansowane i nowatorskie rozwiązania, tym większe ryzyko potencjalnych błędów, które mogą wykorzystać hakerzy – mówi Beniamin Szczepankiewicz, starszy analityk zagrożeń w ESET.
Jak widać starsze samochody może nie zapewnią licznych udogodnień w postaci najnowszej technologii, ale są zdecydowanie bardziej odporne na nowoczesne metody kradzieży naszych informacji czy samych aut.