Unia Europejska dość mocno ingeruje się w liczne ograniczenia związane z poruszaniem się samochodami. Od maja 2022 roku wszystkie nowohomologowane auta mają zostać wyposażone w system ISA, który ma wysyłać nam sygnały na temat aktualnego ograniczenia prędkości. Z kolei od 2024 roku wszystkie nowe samochody bez wyjątku będą musiały mieć system ISA.
Jak na razie nie wiadomo jak ma działać ISA. Zgodnie z rozporządzeniem Unii Europejskiej - (UE) 2019/2144 - ma być to "(…) układ wspomagania kierowcy w zachowaniu prędkości odpowiedniej dla środowiska drogowego poprzez przekazywanie specjalnych odpowiednich informacji zwrotnych". Co jest bardzo niejasne, dlatego też mogą się zdarzyć różne interpretacje systemu ISA.
Unijni urzędnicy pierwotnie chcieli, aby ISA zwalniała nasz samochód po wykryciu przekroczenia prędkości na danej drodze. Takie rozwiązanie nie podoba się najbardziej zmotoryzowanym krajom - Włochy, Niemcy, Szwecja i Francja. Proponują, aby działanie ISA ograniczało się do sygnału dźwiękowego w razie przekroczenia dozwolonej prędkości. Według rozporządzenia EU kierowca ma mieć możliwość wyłączenia ISA, tak jak np. systemu Start/Stop - podaje Autokult.pl.
Taka propozycja nie jest wystarczająca dla Europejskiej Rady Bezpieczeństwa w Transporcie. Ograniczenie prędkości, a tym samym wprowadzenia restrykcyjnego systemu ISA ma uratować 25 tys. istnień w ciągu najbliższych 15 lat, według ETSC.
Oprócz ustalenia jak działałby system ISA, jest też kwestia samych ograniczeń prędkości. Każdy, kto jeździł w Polsce autem, które wykrywa ograniczenia na drodze wie, że często komputer samochodu podaje błędne dane, niepokrywające się z rzeczywistością - podstawowe utrudnienie to odwołanie danego ograniczenia przez skrzyżowanie czy chociażby roboty drogowe.