Caterham to marka u nas nieco egzotyczna, ale od czasu do czasu każdy z was widuje takie rury z silnikiem i kołami, prawda? Świetnie się nimi jeździ, bo to diabelstwo jest lekkie, sztywne i ma mocny silnik. No i to zawieszenie - prawie jak w F1. Nic dziwnego, że Caterham do zbudowania wersji specjalnej "siódemki" zaprosił Kamui Kobayashi, kierowcę teamu Caterham F1.
Auto powstało na bazie 125-konnego Caterhama Seven 250R. Silnik Ford Sigma ma tylko 1,6 l pojemności, ale samochód - jak napisałem lekki - przyspiesza do setki w 5,9 s i jeździ 200 km/h. Jeździ fajnie, bo zamontowano w nim 6-stopniową skrzynię i szperę.
Auto pomysłu Kobayashi ma tylko jedno miejsce - dla kierowcy. To dla pasażera osłonięto aluminiową pokrywą, co Caterhama w pewien sposób upodabnia do wyścigowego Jaguara z lat 50. XX wieku. Wykończenie? Włókno węglowe lakierowane tak, że ma lekki zielonkawy połysk. Jest też mini pałąk bezpieczeństwa (nad głową kierowcy) - przydatny w razie dachowania, kubełkowy fotel z zielonymi, 4-punktowymi, sztywnymi pasami (na szczycie ma wyszyte, oczywiście zieloną nicią, imię Kamui). Zielonych dodatków jest jeszcze kilka: gałka dźwigni zmiany biegów, kluczyk itp.
Fajne? A pewnie. Niezły gadżet. Szkoda, że do zamówienia i kupienia tylko w Japonii.