Richard Mille to w świecie high-endowych, mechanicznych zegarków prawdziwy unikat – ktoś (szukając motoryzacyjnej analogii) pokroju Horacio Paganiego, który w swoim włoskim atelier projektuje i tworzy super-samochody totalnie oderwane o rzeczywistości. Samochody, które wywołują ekscytację i skok ciśnienia u każdego fana motoryzacji ekstremalnej.
Mille w swoich zegarkach, sygnowanych własnym imieniem, traktuje zegarmistrzostwo tak jak Pagani automobile – jako wmykające się standardom pole nieustannych eksperymentów i czystego szaleństwa.
Manufaktura, ulokowana w Szwajcarskim Les Breuleux, tworzy futurystyczne czasomierze z wykorzystaniem najwyższej próby mechaniki i materiałów rodem z przemysłu kosmicznego czy Formuły 1. Owoce tej pracy sam właściciel często nazywa mianem „bolidów wyścigowych na nadgarstki”, ale związek marki z motoryzacją nie kończy się tylko na tym. Ambasadorem firmy jest Brazylijczyk Felipe Massa (od tego sezonu Williams F1 Team) a od niedawna także guru rajdów samochodowych- Francuz Sebastien Loeb. I to właśnie jemu Mille dedykował swoje kolejne, nietuzinkowe dzieło – Tourbillon RM 36-01 Competition G-Sensor Sebastien Loeb – zegarek z mechanicznym czujnikiem siły przeciążenia.
Zaimplementowany w mechanizmie i konstrukcji zegarka moduł pozwala na zmierzenie wartości do 6G (sześciokrotnego przyciągania ziemskiego), a dodatkowo, dzięki obrotowemu pierścieniowi, ustawienie sensora w dowolnym położeniu tak, by zmierzyć np. przeciążenie w zakrętach. Poza tą „ekstremalną” komplikacją, zegarek oczywiście odmierza także czas – i czyni to dość precyzyjnie dzięki tytułowemu tourbillonowi. W dużym skrócie to konstrukcji z regulatorem umieszczonym w wirującej dookoła własnej osi klatce, pochodząca jeszcze z przełomu XVIII i XIX wieku, w założeniu mająca niwelować negatywny wpływ grawitacji ziemskiej na delikatny mechanizm zegarka.
Nazwisko Sebastien Loeb na kopercie tłumaczy wszystko. Zdjęcie Richard Mille.
Opakowanie tego zegarmistrzowskiego popisu mocy to wysokiej jakości polimer połączony z karbonem, tytan i brązowa ceramika plus gumowy pasek. Całość ma 47.7mm średnicy, 17.37mm wysokości i limitację precyzyjnie 30 numerowanych egzemplarzy. Za każdy trzeba będzie zapłacić niebagatelne 625.000USD (~1.900.000PLN) co i tak jest kwota o prawie połowę mniejszą, niż za najnowsze dziecko stajni Pagani – model Huayra. Loeb swój prywatny egzemplarz będzie natomiast nosił na ręku podczas wyścigów serii WTCC, zasiadając w kokpicie wyścigowego Citroena.
Tekst: Łukasz Doskocz, redaktor naczelny portalu chronos24.pl