Zaporożec? Cóż. Pisaliśmy o różnych odmianach tego wozu. Raz w życiu jechałem nim stopem z Sassnitz do Stralsundu i była to podróż straszna, bo powolna, w upale i w hałasie. Tak zapamiętałem Zaporożca w wersji "kurołap", czyli z bocznymi odstającymi chwytami powietrza do znajdującego się z tyłu silnika. Mnie się nie podobało, co nie znaczy że moje zdanie się liczy. Na dowód całkiem zgrabnie zmontowane wideo z udziałem dokładnie takiego ZAZ-a, jak ten z autostopowej wycieczki przez Niemcy.
Ale ja tym razem nie o tym. Wracam, bo mnie to naprawdę kręci, do kwestii bliskowschodniego tuningu aut ZAZ. Wiele osób robi to źle, ale niektórym się udaje. Pamiętacie maszynę z KJS? Albo takiego "stance'owanego" Zaporożca? Ładne, co?
Młody człowiek musiał uzbroić się w cierpliwość, a potem sporo czasu poświęcić na cięcie, spawanie, szplachlowanie i klejenie. Zaczął od trupa auta sprzed lat (z badziewną nalepką Subaru), żeby dojść do czegoś naprawdę zabawnego. Nie napiszę "fajnego", bo drzwi – prawie jak w Lamborghini – to jednak słabizna i mizeria... Ale oko cieszy, co?