Tak, wiem, żart o czołgach najszybciej odjeżdżających z pola walki zna każdy. Wiele osób powtarza wprawdzie dowcip bez zrozumienia i odpowiedniej historycznej podbudowy, ale pal licho, bo nie o stereotypy dziś chodzi. Tematem mojego dzisiejszego wypracowania jest Swincar. Co to jest? W zasadzie można powiedzieć "wehikuł", bo to jeszcze nie samochód. Elektryczny i służący do zabawy w terenie - dodam od razu. Swincar ma 4 silniki (po jednym w każdym kole, moc od 1 do 1,5 kW), co gwarantuje - oczywiście z odpowiednim sterowaniem elektronicznym – dziarską jazdę z daleka od drogi.
Wehikuł jest lekki, a przede wszystkim ma niesamowity skok zawieszenia. Musicie to sami zobaczyć, bo słowa akurat w tym przypadku nie wystarczą! Swincar genialnie radzi sobie ze zboczami czy jazdą po rowach. Na razie jest jeszcze "bezcenny" (na stronie nie ma informacji o kosztach zakupu), ale w październiku - jak piszą – coś już będzie wiadomo. W planach model dwuosobowy oraz odmiana inwalidzka!