Ceny paliw - prezent na święta?

Dawno już kierowcy nie dostali takiego prezentu na święta. Benzyna i ropa tanieje i jeszcze będzie tanieć.
Ceny paliw - prezent na święta?
Zdjęcie Newspress
13.12.2014


Niedawno z obawą patrzyliśmy na totemy reklamowe przy stacjach paliw, na których przy
literkach PB95 i ON lada moment mogła pojawić się szóstka. Tymczasem w pewnym
momencie coś pękło i liczniki zaczęły odliczać wstecz. Obecnie cena najpopularniejszych
paliw poniżej pięciu złotych to już norma, a są w Polsce takie stacje gdzie można kupić
etylinę 95 za 4,40 złotych za litr.


Na ten prezent tak naprawdę zrzuciło się kilka państw naraz, z będącą na celowniku
ostatnio Rosją. Ale po kolei. W USA rozpoczęto niedawno eksploatację złóż łupkowych. To
pozwala na zmniejszenie kosztów wydobycia i zaspokojenie chłonnego rynku
wewnętrznego. Nadwyżkami amerykanie zalali m.in. Europę. Spowodowało to spadek
ceny na światowych rynkach. W takim wypadku OPEC czyli Organizacja Krajów
Eksportujących Ropę Naftową decyduje o ograniczeniu wydobycia, aby utrzymać cenę
baryłki w ryzach. Tymczasem na ostatnim szczycie utrzymano dotychczasowe wydobycie.
Dlaczego? Na pewno w z związku z objętymi sankcjami Rosją i Iranem, których to budżety
trzyma jedynie ropa.

 

Nasz wschodni sąsiad, swój tegoroczny budżet oparł na założeniu, że
czarne złoto będzie kosztowało ok 100 USD za baryłkę. Złoża, w których wydobycie
kosztuje ok 40 USD powoli się wyczerpują, pozostają te dwukrotnie droższe. A trzeba mieć
jeszcze skądś pieniądze, aby szukać nowych. Tymczasem cena ropy na światowych
rynkach powoli dobija do 60 USD, co jest najniższą ceną od lat. Wrzask również podniosły
kraje niezrzeszone w OPEC i takie które też opierają swoją gospodarkę na produkcji paliw,
jednak nie stać ich na ograniczanie kosztów wydobycia. Komu to na rękę? Ano
największym producentom. Lider w ramach OPEC czyli Arabia Saudyjska posiada spore
rezerwy, a w dodatku od lat jest bliskim partnerem biznesowym i politycznym USA. Dzięki
obniżaniu ceny ropy, takie kraje mają szanse wykończyć mniejszych producentów,
ponadto trzymać w szachu Iran, który ze względu na swoje aspiracje atomowe i bliskość
Półwyspu Arabskiego jest solą w oku szejków.

 

Jak widać dzięki skomplikowanej sytuacji geopolitycznej zyskujemy, przynajmniej
chwilowo, my kierowcy. Dużo pomógł również dolar, którym płacimy za ropę. Po niewielki
wzroście jego ceny, od m/w miesiąca kurs ustabilizował się na jednym poziomie. Eksperci
szacują, że na razie ceny najpopularniejszych paliw spadną do poziomu 4,40 złotych na
początku przyszłego roku. Mowa tu o średniej cenie krajowej, a nie jednostkowych
przypadkach. Na ceny z trójką z przodu, raczej na razie nie ma co liczyć, ale kto wie,
obecnego spadku też się mało kto spodziewał.


Niestety na razie nie widać dobrych wiadomości na temat ceny LPG. Część krajowego
zapotrzebowania jest pokrywana produktem ubocznym rafinacji ropy naftowej. Jednak to
tylko ok 30% na rynku. Reszta idzie gazociągiem z Rosji. A ta ani myśli renegocjować
kontrakty mając problem z kwotami jakie dostaje z ropę. Jedyna nadzieja, to otwarcie
gazoportu w Świnoujściu i wprowadzenie większej ilości dostaw spoza kontynentu.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie