Przejechał rowerem ponad 200 km, aby narysować na mapie... kozę!

Przejechał rowerem ponad 200 km, aby narysować na mapie... kozę!
16.03.2017

Rzadko kiedy zajmujemy się rowerami, ale ten przypadek rozbawił nas na tyle, że postanowiliśmy go opisać. Czworo amatorskich rowerzystów z Australii postanowiło przejechać ponad 200 km tylko po to, by narysować na mapie kozę. W trakcie pewnego słonecznego dnia wybrali się na przejażdżkę po przedmieściach miasta Perth, korzystając przy okazji z aplikacji Strava, która pozwala zapisywać na mapie trasę przejazdu. Efekt końcowy jest zabawny, a jednocześnie zupełnie odmienny od często realizowanego wzoru męskiego członka.

 

 

Co ciekawe, w Polsce też mamy kreatywnych cyklistów. W ubiegłym rok wrocławianin Marcin Korzonek przejechał całą Polskę w linii prostej. Pan Marcin podróżował w linii prostej z południa na północ wzdłuż południka 18’10 z marginesem 1 km. Trasa miała długość 760 km.

 

 

W 2013 roku głośno było o panu Mieczysławie Parczyńskim z Gdańska, który mając 65 lat na karku w ciągu 94 dni przejechał 5730 km przez Polskę. Zrobił to po to, by na mapie utworzyć napis "Jadzia", czyli imię swojej zmarłej żony. "J" zaczyna się w Koszalinie, "a" kończy się w Przemyślu. Warto poszukać więcej informacji o panu Mieczysławie, bo jego życie było dosyć niezwykłe.

 

Teraz przygoda rowerowa z bieżącego roku już niezwiązana z rysowaniem po mapie. Młody i ubogi Chińczyk chciał wrócić rowerem do domu w Qiqihar w prowincji Heilongjiang, aby móc świętować z rodziną początek chińskiego nowego roku. Co ciekawe, miał do pokonania ok 2 tys. km, gdyż pracował w Rizhao w prowincji Szantung. Pytając o drogę przypadkowe osoby pokonał około 500 km w ciągu 30 dni, ale... w odwrotnym kierunku. Dopiero przypadkowa kontrola policyjna uświadomiła mu ten błąd. Na szczęście funkcjonariusze zlitowali się nad rowerzystą i kupili mu bilet do rodzinnej miejscowości.

 

Wróćmy jednak do Polski i z roweru przesiądźmy się na... traktor. 67-letni Zygmunt Kuś z Pleszewa ubiegłym roku wybrał się w podróż dookoła naszego kraju właśnie na traktorze. Emerytowany kierowca tirów od dziecka przepadał za tego typu maszynami rolniczymi, więc po zakończeniu kariery kupił Ursusa 328, którego wyremontował. Po doczepieniu do niego przyczepy kempingowej wybrał się w trwającą 80 dni podróż. Dziennie pokonywał około 30-50 km, spędzając około 4 godzin za kierownicą.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie