Wśród kierowców samochodów najszybszy był Nasser al-Attiyah pilotowany przez Matthieu Baume. Na drugiej pozycji, ze stratą 2 minut 44 sekund finiszował Krzysztof Hołowczyc. Olsztynianin na pierwszym punkcie pomiaru czasu tracił do Katarczyka minutę. W 2/3 dystansu różnica była już trzy razy większa. W końcówce etapu Hołek odrobił 16 sekund, ponieważ al-Attiyah jechał na kapciu.
Pozostali Polacy zajęli odpowiednio: Małysz-5 miejsce, Marek Dąbrowski-ósmy zaś Martin Kaczmarski dojechał dziesiąty. Dąbrowski miał szansę na rewelacyjny wynik, ponieważ przez większość etapu zajmował 3. miejsce. Jednak dachowanie tuż przed metą sprawiło, że spadł o pięć miejsc.
- Bardzo dobrze nam się jechało i trzymaliśmy kontakt z najszybszymi, a Jacek świetnie nawigował. Niestety przebiliśmy koło na jednym z kamieni. Musieliśmy się zatrzymać i je wymienić. Dalej jechaliśmy na dość wysokim ciśnieniu w ogumieniu. Mając tego świadomość i nie chcąc się zakopać, z dużą prędkością najechaliśmy na jedną z wydm, ale niestety auto obróciło się na bok. Z pomocą przyjechał Mirek Zapletal, za co mu serdecznie dziękujemy. Szarpnął nas i wróciliśmy na trasę, dalej pojechaliśmy dobrym tempem. Trochę straciliśmy, ale mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z naszej jazdy – powiedział Marek Dąbrowski.
Wśród kierowców quadów doskonałą formę z poprzedniego rajdu utrzymuje Rafał Sonik. Krakowianin pewnie zwyciężył podczas pierwszego etapu wyprzedzając drugiego na mecie o ponad 2 minuty.