Nürburgring chyba sobie jaja robi

Tor wyścigowy. Ikona, Mekka motorsportu. Poligon doświadczalny dla producentów szybkich aut. Ograniczenie prędkości. Znajdź element niepasujący do reszty.
Nürburgring chyba sobie jaja robi
Fot. na licencji Creative Commons 3.0
21.06.2015
Matys Mularczyk

Kilka miesięcy temu w zielonym piekle wydarzył się podczas zawodów tragiczny w skutkach wypadek z udziałem Nissana GTR, który wzbił się w powietrze, przeleciał ponad ogrodzeniem i zabił kibica. Sprawa nad wyraz przykra. Owszem, nawet tego typu wypadki się czasem zdarzają na torach wyścigowych, ale na Północnej Pętli było ich jakby znacznie więcej niż na innych tego typu obiektach. Wszyscy oczekiwali po tym wydarzeniu zdecydowanych zmian w zakresie bezpieczeństwa na najdłuższym torze wyścigowym świata. I doczekali się - ograniczenia prędkości!!! Zakrawa na skrajny absurd, ale to prawda, podczas wyścigów na kilku odcinkach występują ograniczenia prędkości do 200 i 250 km/h. Ponoć jest to rozwiązanie tymczasowe, wprowadzone jako środek doraźny do czasu, aż infrastruktura toru zostanie przebudowana i miejsca dla kibiców zostaną odpowiednio zabezpieczone. Niestety, w świetle kolejnych kroków włodarzy toru w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa, jakoś zupełnie w to nie wierzę.

 

W ostatnich dniach wypłynęła bowiem informacja o kolejnym zakazie w Zielonym Piekle - producenci aut nie będą już mogli "robić" rekordowych okrążeń. Nawet gdy wynajmą tor na wyłączność! Jakby nie było, Nordschleife było od dawna poligonem doświadczalnym dla koncernów samochodowych, a "szybkie kółka" po zakończeniu testów i strojenia ogólnie uznawane są za miarodajne porównanie najmocniejszych aut drogowych świata. Ta decyzja, choć także podobno tymczasowa, odebrała mocarnemu Koenigsegg'owi One:1 (czyt. One to one) możliwość spuszczenia łomotu trzem hiperhybrydom: Ferrari LaFerrari, Porsche 918 i McLarenowi P1, a wiele wskazuje na to, że szwedzki supercar miałby na to spore szanse, co doskonale obrazuje poniższy film z bicia przez One:1 rekordu 0 - 300 - 0 km/h.

 

Decyzja ta jest tym bardziej krzywdząca, że w Koenigsegg'u wszystko było już dopięte na ostatni guzik, wraz z logistyką, zabukowanymi lotami, ekipą filmową i wynajętym śmigłowcem. Bez sensu. A, nie przepraszam, w imię bezpieczeństwa. To w sumie mam lepszy pomysł: skoro motorsport i jazda po torze są  niebezpieczne, to zamknijcie w cholerę ten stojący na krawędzi bankructwa obiekt! To idealne rozwiązanie! Wtedy na pewno nikomu nie stanie się tam już krzywda! Nie ma co martwić się testami producentów, w Europie jest bardzo wiele torów które doskonale zastąpią Nürburgring w tej materii, a "hot laps" będzie można kręcić choćby na belgijskim Spa Francorchamps, bo z tego co się orientuję, Belgowie nie mają aż takich obaw w zakresie bezpieczeństwa. Wydaje mi się, że oni po prostu rozumieją prawdę starą jak motoryzacja: sport motorowy jest niebezpieczny! Zawsze tak było i zawsze tak będzie, ale właśnie dzięki temu, producenci mogą pracować nad poprawą zabezpieczeń współczesnych i projektowanych w przyszłości aut, co przekłada się także na konstrukcje cywilne, czyli także nasze bezpieczeństwo na publicznych drogach. A Niemcy jakoś o tym zapomnieli...

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie