W ostatnich latach co jakiś czas w internecie pojawiały się informacje jasno sugerujące, że nierentowny od dłuższego czasu tor Nürburgring właściwie jest bankrutem i zaraz zostanie zamknięty. Jakieś pół roku temu pojawił się promyk nadziei - w ramach sprzedaży masy upadłościowej dwie spółki, Capricorn Group i Getspeed Gmbh kupiły tor za 77 mln euro i zobowiązały się rozbudować infrastrukturę wokół obiektu (park rozrywki, baza hotelowa) opłacać wszystkie koszty związane z utrzymaniem i obsługą toru (zarówno pętli GP, jak i ponad 22 kilometrowego Nordschleife, łącznie ponad 5 mln euro miesięcznie). Niestety, ulga nie trwała zbyt długo, bo Capricorn niedoszacował kosztów i w konsekwencji zapłacił tylko jedną miesięczną ratę. Teraz pojawił się rosyjski miliarder, Viktor Kharitonin, który "wielkodusznie" postnowił odkupić od Capricornu większościowy pakiet akcji. Całą kwotę opłacił z góry, wyrównał zadłużenie poprzedniego właściciela i zrobił od razu nadpłatę za grudzień. Bajka, chciałoby się powiedzieć - ryzyko upadku toru zażegnane, temat zamknięty. Niemniej jednak pojawiły się inne ryzyka. Sprzedaż toru rosyjskiemu oligarsze to bardzo ryzykowna sprawa której wystrzegały się miejscowe władze. Interesy Rosjan w Europie zachodniej bardzo często wiążą się z praniem ogromnych ilości brudnych pieniędzy, co z oczywistych względów jest bardzo niewskazane z punktu widzenia Niemców. Kolejnym problemem jest obecna sytuacja geopolityczna, w której każda wielka inwestycja Rosjan może potencjalnie stać się przedmiotem szantażu politycznego i narzędziem wywoływania presji w celu obrony swoich interesów. My jednak sądzimy, że nie należy być pesymistą i należy wierzyć, że Viktor Kharitonin jest po prostu miłośnikiem motoryzacji który faktycznie wyprowadzi na prostą fascynujące miejsce jakim jest tor Nürburgring.