Ściema, ale czy na pewno eko-?

Podchodzę ze stoickim spokojem do życia i tego, co ono przynosi. To jest podchodziłem, bo właśnie strzeliły mi bezpieczniki...
Ściema, ale czy na pewno eko-?
zdjęcie: Dorpod.pl
05.10.2014
Rafał Jemielita

Od kilku dni nie napisałem słowa na Autostuff.pl. Przepraszam, ale byłem w trasie. Automaniak kończy jesienny cykl programów i trzeba było się ruszyć w Polskę. Byłem w Bełchatowie, gdzie za węglem brunatnym wykopano największą dziurę w ziemi między Odrą i Bugiem. Byłem pod Lublinem na torze w Ułężu, gdzie stare lotnisko kasuje nam opony skuteczniej niż konduktor w metrze (kasować w innym sensie - gdyby się jakiś językoznawca interesował).

 

Potem przyszedł czas na wycieczkę pod Kielce. Tor Miedziana Góra! Nie pamiętam już ile razy tam byłem. Siedemdziesiąt? Nie, chyba więcej. Może nawet i dwieście? Znam tam prawie każdy zakręt, wiem gdzie dobrze zjeść i nawet w skromnym hoteliku na torze też parę razy się przespałem. Lubię Miedzianą Górę i dlatego przyglądam się z zainteresowaniem na to, co się tam dzieje. A dzieje i to wiele dobrego - przede wszystkim uczą tam jeździć. Zwykli kierowcy przyjeżdżają swoimi samochodami pod Kielce i ganiają się po asfalcie, żeby wyrobić w sobie zdrowe odruchy i jeździć bezpieczniej. Dla mnie bomba – takie zajęcia powinny być obowiązkowe i to także dla dziennikarzy motoryzacyjnych.

 

Umiem jeździć po torze, ale już np. drift jest mi obcy. W Kielcach przy okazji ostatnich zdjęć próbowałem przez kilka godzin i to genialna zabawa. Na pewno do tego wrócę i na pewno nie będę w taki sposób szaleć na zwykłej drodze. Na torze mogłem to zrobić bezpiecznie, dla siebie samego i mojego samochodu też.

 

Zdjęcia mieliśmy na tzw. odcinku leśnym. Do niedawna była to najbardziej zniszczona część "Miedzianej Góry". Pamiętam czasy, gdy odbywały się tu wyścigi. Nie było bezpiecznie, więc podjęto decyzję, żeby "oes leśny" zamknąć. Ok. Mogę to zrozumieć, bo "motorsport is dangerous" (motorsport jest niebezpieczny), co można wyczytać na każdej sportowej akredytacji. Były dziury - zamknąć. Przyjmuję, że to norma. Zamknąć i następnie naprawić - to też moja norma. I tak się stało! Odcinek leśny w Miedzianej Górze został odnowiony. Asfalt jest teraz naprawdę szeroki oraz gładki jak przysłowiowy tyłek noworodka, i jeździ się po nim naprawdę fajnie. Kłopot w tym, że "Leśny" kończy się ślepym zaułkiem. Ot, bariera i koniec. Kawałek dalej jest normalna droga "krajowa nr 74", która – gdy przyszło do rywalizacji wyścigowych bolidów - stawała się niegdyś fragmentem toru. Aż się prosi, żeby tę asfaltową nitkę pociągnąć dalej. Okolica Miedzianej Góry jest naprawdę ładna i mógłby tu powstać najpiękniejszy tor nie tylko w Polsce, ale także w... Europie.

Dlaczego infrastruktury nie przybywa? Nie ma pieniędzy? Pewnie znalazłby się jakiś sensowny inwestor, gdyby tylko nie problemy z... No, właśnie, oto jest pytanie – komu przeszkadza "Miedziana Góra"? Dlaczego nikt nie jest zainteresowany, żeby tor przywrócić do żywych i żeby odbywały się na nim normalne zawody. Dlaczego – choć się o tym pisało – nie zmodernizowano "siedemdziesiątki czwórki" i w stronę tej drogi tor się nie rozwinie? Dlaczego tak piękny obiekt stoi przysłowiowym odłogiem od tylu lat? Ekologom znowu się coś ubrdało (przecież "Leśny" jest w pięknym lesie, a tam ptaszki, roślinki i sarenki... ), a może po prostu wszystkim ten kielecki obiekt wszystkim wisi? Dla mnie to nie do pomyślenia. Torów przecież brakuje. Nie tylko zresztą dla ekipy Automaniaka i dużego Jemielity.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie