Wirus to LPU-1 (Lekki Pojazd Uderzeniowy). Został zaprojektowany w polskiej firmie Concept z Bielska Białej i jest dla jednostek specjalnych oraz tzw. aeromobilnych. Większość jego podzespołów zaadaptowano z legendarnie trwałej Toyoty Hilux. Pojazd waży 1,7 tony, a jego maksymalny zasięg po drogach wynosi 1200 km. Pod maską pracuje znany „dwuipółlitrowy” diesel D-4D o mocy 144 KM.
„Branżowe” wyposażenie mogą stanowić trzy karabiny maszynowe – opcjonalnie dwa i moździerz kalibru 60 mm. Załogę i newralgiczne podzespoły chronią specjalne kompozytowe płyty (wykonane w standardzie STANAG 4569 wytrzymują ostrzał z broni maszynowej i eksplozję min i lekkich ładunków wybuchowych). "Wirus" rozpędza się 140 km/h, może więc błyskawicznie zaatakować i odskoczyć.
Drugim kandydatem do służby w naszej armii jest pojazd o wdzięcznej nazwie „Łomot”. Maszynę zbudowano w Polskim Holdingu Obronnym. To wojskowa odmiana poczciwego Hiluxa z trzema stanowiskami karabinów maszynowych. Jest trochę cięższy od „Wirusa”, bo można go opancerzyć tak, aby był chronił załogę przed ostrzałem z broni wielkokalibrowej. Jeśli PHO wygra przetarg, "Łomot" zastąpi wysłużone Honkery. I dobrze, bo nawet wizualnie wygląda lepiej. Wojsko też potrzebuje zmian.