W sumie nie lubię pisać o tzw. ambasadorach marki, bo to ani fajne, ani ciekawe. Tym razem zrobię jednak wyjątek, bo Beara Gryllsa mogę oglądać na okrągło. Nurza się w błocie po pachy, skacze ze śmigłowca bez spadochronu, robi bardzo fajne programy telewizyjne (oglądane przez miliardy na całym świecie). A teraz będzie reklamował Range Rovera, którego cenię jeszcze bardziej niż Gryllsa. Ciekaw jestem co wymyśli. Póki co – wideo.