Rafał Sonik wystartował do wczorajszego etapu z założeniem utrzymania 3 pozycji, która zajmował w klasyfikacji generalnej rajdu. Tuż po starcie Polak zaatakował utrzymując dobre tempo mimo awarii quada.
- Wróciły wibracje tylnych kół. Musimy je rozebrać i poszukać rozwiązania problemu. Ta awaria sprawia, że nie mogę jechać szybciej niż 120 km/h. Dziś na krętych, technicznych odcinkach wyprzedzałem wszystkich rywali, ale oni byli zdecydowanie szybsi na prostych, co było dość irytujące – komentował Sonik.
Jednak nie tylko technika mogła stanąć na drodze do zwycięstwa. Podczas środowego etapu przeszkoda okazała się…krowa.
- W bardzo szybkim prawym łuku, na drogę ze skarpy wyskoczyła krowa i uderzyła mnie bokiem. Odbiliśmy się od siebie i prawie wypadłem z trasy. Jechałem około 90 km na godzinę, więc całe szczęście, że nie wybiegła na środek drogi, tylko lekko skręciła. To było bardzo niebezpieczne – mówił quadowiec.
Rafał Sonik był najszybszy podczas wczorajszego etapu i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Został jednak ukarany dopisanie 15 minut do uzyskanego czasu w związku z przewinieniem jakie popełnił na jednym z pierwszych oesów. Polak zgubił się wtedy i szukając drogi przekroczył dozwoloną prędkość.
Ostatecznie, po czterech etapach Rafał Sonik zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji rajdu i traci do prowadzącego Marcelo Medeirosa 14 minut i dwie sekundy. Czwartkowy etap to najtrudniejszy punkt brazylijskich zmagań – etap maratoński. Po przejechaniu 718 km (w tym 335 km oesu), kierowcy nie będą mogli liczyć na wsparcie swoich zespołów, czy mechaników przed kolejnym dniem zmagań.