Jedzenie czy telefonowanie, co jest groźniejsze? Oto jest pytanie!
/img2.autostuff.pl/a/14/35/jedzenie-czy-telefonowanie-co-jest-grozniejsze-oto-jest-pytanie_53fdce35.jpeg)
Przekonują nas, że rozmowa przez telefon – gdy się prowadzi samochód oczywiście oraz komórkę trzyma przy uchu – jest niebezpieczna. Jestem skłonny uwierzyć, że tak jest rzeczywiście. No bo człowiek to tylko człowiek, więc może mieć opóźnioną reakcję, gdy się jednocześnie zajmuje wieloma rzeczami. Komórka jest jak granat – stosując taką logikę. Zgoda. Ale czym w takim razie są inne rzeczy, którymi zajmujemy się w czasie jazdy i które też mogą być „granatami”?
Wyobraźcie sobie jak śmiertelnie groźna jest... kanapka z żółtym serem. A kawa w tekturowym kubku rodem z przydrożnego (nomen omen) McDonaldsa? Albo dajmy na to szminka w ręku pięknej blondynki, która właśnie poprawia sobie usta w stojącym obok Peugeocie (panią serdecznie pozdrawiam)? To już chyba będzie granat pepanc... Nie kupuję takiej logiki, szanowni państwo od konstytucji, legislacji oraz innych tam przepisów. Nie mówię, że telefon w ręku jest bezpieczny, ale apeluję do zdrowego rozsądku organów ścigania: - Panowie, są gorsze rzeczy na drodze i to nimi warto się zająć! Choćby kontrolą trzeźwości. Ostatnio w taką kontrolę wpadłem, gdy rano jechałem do redakcji. Ot, kazali nagle zjechać na bok, szybkie chuchnięcie w alkomat i już mogłem zasuwać dalej. Kontrola nie trwała dłużej niż 2-3 minuty, nikt się nie zdążył zirytować, a człowiek za to poczuł bezpieczniejszy. O niebo to lepsze niż idiotyczne „suszenie” z radarami w ręku. Dla mnie łapanie piratów drogowych jest ważne, ale znacznie ważniejsze – wyeliminowanie zalanych spośród kierowców. Telefon? Drodzy państwo. Hamburgera też się trzyma w ręku i jakoś biegi dajemy radę zmieniać, co?