Kiedy następca F430 wychodził na rynek 4 lata temu, dysponował mocą 570 koni mechanicznych. To wystarczyło, aby nie tylko godnie zastąpić samochód Jamesa Maya, ale zostać okrzykniętym jednym z najlepszych super-samochodów na świecie. Po odnowionej wersji można by się więc spodziewać odrobinie większej mocy. 590KM? Być może 600 koni. Ale nie - nowa, turbodoładowana jednostka V8, która będzie zasilać tylne koła M458-T, będzie dostarczać aż 680KM i moment obrotowy oscylujący w granicach 900Nm. A to oczywiście w połączeniu ze zmniejszonym zużyciem paliwa i bardziej przyjazną dla niedźwiedzi polarnych emisją CO2.
Zmiany w jednostce napędowej z pewnością wymuszą również zmiany w wyglądzie M458-T w porównaniu do starszej siostry. Z uwagi na dwie turbiny umieszczone pod maską modyfikacjom na pewno ulegnie układ dolotowy, a co za tym idzie również i przód samochodu. Co więcej, włoski producent zapowiedział także modernizację wnętrza - być może w końcu Ferrari zrozumiało, że umieszczenie wszystkich narzędzi (włącznie z kierunkowskazami) na kierownicy to pomysł pretendujący do nagrody najgłupszych rozwiązań w historii motoryzacji.
Samochód pojawi się na genewskich targach w 2015 roku i jest duże prawdopodobieństwo, że niedługo po nich trafi również do sprzedaży.