Magic Body Control, czyli klasa S z jedną parą drzwi
/img2.autostuff.pl/a/14/8/magic-body-control-czyli-klasa-s-z-jedna-para-drzwi_53035d6d.jpeg)
Premiera najnowszej limuzyny klasy S odbyła się zaledwie przed paroma miesiącami. Na pokaz, który zorganizowano w fabryce samolotów Airbus w Hamburgu, superlimuzyna ze Stuttgartu przywiozła Alicię Keys. Piosenkarka wykonała krótki recital z akompaniamentem hamburskich filharmoników, a Dieter Zetsche, szef Daimlera, z luzem wielkiego prezesa oznajmił, że dla Mercedesa nadeszły nowe czasy i że na klasie S się nie kończy. Niemiec ma sumiaste wąsy i wygląda jak nauczyciel muzyki z Bawarii, ale nie rzuca słów na wiatr. Na dowód klasa S Coupe. Jako, że to "eska" wiele w tym GT zapożyczeń z auta-matki: podświetlana na 7 różnych kolorów kabina, podobna deska rozdzielcza i silniki. Ale są też patenty wyjątkowe jak np. Magic Body Control. Co to jest? W skrócie nadwozie Mercedesa może się pochylić nawet o 2,5 stopnia, co kompensuje przeciążenia boczne na zakrętach. Ma być wygodnie? To jest wygodnie! Samochód steruje kolumną każdego koła oddzielnie i robi to błyskawicznie. Zawieszenie, idąc tym technologicznym tropem, też zwyczajne nie jest. Specjalna stereoskopowa kamera kontroluje to, co znajduje się na asfalcie (!) na 15 metrów przed autem – Mercedes "widzi" krzywizny łuków, do których to dopasowuje pracę podwozia. Ładne? A jakie drogie... Ale o cenie nie ma co jeszcze dywagować. Na pewno nie będzie niska, bo klasa S Coupe to nie jest samochód budżetowy. Świadczą o tym dodatki, które zamówi szczęśliwy posiadacz nowego auta ze Stuttgartu. Najbardziej ekstrawaganckie są... kryształy Swarovskiego, którymi da się ładnie wykończyć diodowe reflektory. Oj, odlot drodzy państwo, odlot...