Tytułowe hasło wylansowane przez miłośników motoryzacji starej, głupiej i zapomnianej ze Stada Baranów wcale głupie nie jest. Gdyby zastanowić się ile dla naszego kraju zrobiły te kanciaste dostawczaki, należałoby postawić im pomnik. Jak wiele aut dostawczych z tamtych lat Żuka zbudowano na bazie samochodu osobowego - w tym wypadku Warszawy. Auto zaprojektowano w 1956 roku pod kierownictwem inż. Stanisława Tańskiego. Mimo użytkowego przeznaczenia były bardzo ładne i podążały za światową modą. Gorzej było z jazdą, bowiem Żuk odziedziczył 50 konny silnik M20 wprost z Warszawy. W 1958 roku cud polskiego przemysłu motoryzacyjnego zaprezentowano publiczności na Międzynarodowych Targach Poznańskich, a rok później, 24 lipca, rozpoczęto produkcję seryjną, która trwała aż do 1998 roku. Przez ten czas z bram Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie wyjechało niemal 600 tys. Żuków.
Produkowano wiele wersji tego pracowitego, jak jego patron, wozu. Od pick-up'ów przez skrzyniowce, izotermy, mikrobusy po wozy pożarnicze i dziesiątki wersji specjalnych. Przez prawie czterdzieści lat produkcji przeszły jedną poważniejszą modernizację, która zmieniła ich wygląd, oraz w 1993 roku dołączono do oferty silniki wysokoprężne. Żuki były eksportowane m.in. do Egiptu, gdzie również na bazie ich podwozi dostarczanych w skrzyniach z Polski produkowano mikrobusy Eltramco Ramses. Ponoć sporo z nich wozi pod piramidami turystów do dziś. Tymczasem zapraszamy na wizytę w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Dzięki tym filmom możecie jak produkowano Żuki i jak wyglądały ich wersje w połowie lat 90-tych.