Drift Masters Grand Prix: Więcek znów górą

Driftingowy weekend spod znaku Drift Masters Grand Prix był czymś co na stałe wpisało się w historię driftingu nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Ogromna ilość kibiców na trybunach oraz jeszcze więcej fanów tej dyscypliny na internetowym streamie były świadectwem wielkiego sukcesu DM.GP, które raz jeszcze spisało się na medal.
Drift Masters Grand Prix: Więcek znów górą
Piotr Więcek, zwycięzca i obecny lider klasyfikacji generalnej Drift Masters Grand Prix. Źródło/fot. Agnieszka Springmann Photography
21.07.2014
Piotr Stokowski

Sobota należała do Treli

Zmagania rozpoczęła sesja kwalifikacyjna, która odbywszy się w sobotę była dostępna dla widzów tylko za pośrednictwem relacji online. Wszystko to zostało oczywiście poprzedzone treningami, aby zawodnicy mogli zaprezentować się z jak najlepszej strony. Ta sztuka najbardziej udała się Pawłowi Treli, który od pierwszych sekund, jeżdżąc jak natchniony wywoływał falę zdziwienia na twarzach sędziów. Wyniki 96 i 98 punktów za dwa pierwsze przejazdy mówią same za siebie.
 

Rubik sensacją wieczoru

Pozostali kierowcy również nie dawali za wygraną. Bardzo dobrze zaprezentował się Mateusz Włodarczyk, siedzący za kierownicą pomarańczowego BMW M3 E92. Równą jazdą mogli się również pochwalić Grzegorz Hypki, Artur Opiela i będący w znakomitej dyspozycji Piotr Więcek. Prawdziwą sensacją, aczkolwiek nie niespodzianką, jest zajęcie 6. miejsca przez Adama "Rubika" Zalewskiego. Dwa najwyżej punktowane przejazdy w jego przypadku były ocenione przez sędziów na 92 i 90 punktów, co uplasowało 14-latka wśród śmietanki polskich drifterów. Młodzieniec wyprzedził tym samym m.in. świetnie jeżdżącego Marcina Mospinka i obecnego Mistrza Polski - Bartosza BRT Stolarskiego.
 

Niech rozpoczną się pary

W główny dzień zawodów organizatorzy przywitali kibiców broszurą dotyczącą zawodów, która zawierała, bardzo przydatne dla nowych fanów, zasady dyscypliny jaką jest drift. Przeczytawszy czarno na białym, że drifting to nie piłowanie VW Golfa na ręcznym pod remizą, kibice tłumnie udali się na obiekt, bowiem lada moment miała zacząć się główna atrakcja wieczoru - przejazdy w parach.

 

Awarie, awarie

Zanim zaczął się etap TOP16 już było wiadomo, że poranna sesja treningowa zebrała swoje żniwa. Z problemami musiał startować Jakub Skomorucha, który chwilę później był zmuszony oddać pojedynek walkowerem z powodu dysfunkcji samochodu. Tuż przed pojedynkiem z Wojtkiem Goździewiczem awarii uległ również silnik w BMW M3 Mateusza Włodarczyka. Posłuszeństwa odmówił korbowód, oznajmiając to subtelną chmurą dymu spod maski. Była to jednak pierwsza poważna awaria S65B40 w M3 Włodara od trzech sezonów, co w takim sporcie jak drifting jest rzeczą niebywałą i świadczy o solidności konstrukcji spod znaku BMW. Na tym etapie miał miejsce również bardzo ciekawy pojedynek - Dawid Karkosik zmierzył się z Marcinem Mospinkiem, z którego tym razem zwycięsko wyszedł kierowca czarnego E30.

Marcin Mospinek od samego początku pokazywał, że przyjechał do Torunia wygrać. Źródło/fot. Agnieszka Springmann Photography

 

Jeden finał to za mało

Etap TOP8 otwarły dwa przedwczesne finały. W jednym z nich Paweł Trela musiał zmierzyć się z Bartoszem Stolarskim. Fani driftingu nie mogli wyobrazić sobie lepszego pojedynku, aniżeli starcie dwóch najbardziej doświadczonych zawodników w stawce. Pech chciał, że mimo niesamowitej jazdy podczas kwalifikacji Paweł Trela popełnił kardynalny błąd i strącił jeden z separatorów, co bez większych skrupułów wykorzystał BRT awansując do półfinału. Kolejnym pojedynkiem było bratobójcze starcie dwóch kierowców Bud Matu - Artura Opieli i Piotra Więcka. Tym razem za sprawą spinu Opieli tryumfował młody kierowca żółtego Nissana S14A. Ogromne emocje wzbudzał również ostatni pojedynek tego etapu - konfrontacja Grzegorza Hypkiego z 14-latkiem Adamem Rubikiem Zalewskim. Po raz kolejny losy pojedynku zostały rozstrzygnięte przez awarię, którą po pojedynku okazał się być luźny przewód od intercoolera. Niestety było już za późno, bowiem do kolejnego etapu awansował już kierowca PUZ Drift Team.

 

Półfinały ze szczyptą pikanterii

Starzy fani driftingu pamiętają, a tym nowszym przyda się lekka lekcja historii: kilka sezonów wstecz Bartosz BRT Stolarski jeździł w barwach Bud Matu, aby rok temu dołączyć do STW, z kolei Marcin Mospinek w tym sezonie opuścił PUZ Drift Team na korzyść Redux Motorsport. Oczywiście nie jest to nic osobistego, chłopaki darzą się ogromną sympatią, co jednak nie znaczy że któryś z nich ma zamiar odpuszczać podczas pojedynku na torze. Pierwszy z nich rozpoczął się bardzo wyrównanie, sędziowie równo rozłożyli punkty między dwóch zawodników. Podobnie miał się również i drugi bieg, jednak do ostatniego zakrętu, gdzie BRT wyspinował uciekając przed Więckiem. Z drugiej strony drabinki emocje sięgały zenitu. Po bardzo bliskiej obustronnie parze Grzegorz Hypkiego z Marcinem Mospinkiem sędziowie ogłosili dogrywkę, czyli One More Time. W ponownym starciu tych dwóch kierowców Marcin poszedł w ślady Pawła Treli i popełnił kardynalny błąd na trzecim zakręcie wypadając z łuku, co dzięki bezbłędnej jeździe Grzegorza w drugim przejeździe zakończyło się jego przegraną.

 

Finały jak z bajki

W finałach B i A spotkali się Bartosz Stolarski z Marcinem Mospinkiem oraz Piotr Więcek z Grzegorzem Hypkim. Losy pierwszego pojedynku zdawały się być przesądzone już po pierwszym przejeździe. Na rozbiegu Mospin uciekł Stolarskiemu na tyle, że mimo wielu prób kierowcy STW czarne BMW pozostało nieuchwytne do końca trasy, kończąc pierwszą połowę z dorobkiem 7 punktów. Na szczęście dla Marcina drugi bieg obył się bez większych niespodzianek, a co ważniejsze, również i bez zer, dzięki czemu to on mógł chwilę później stanąć na najniższym stopniu podium. 

 

Finał wzbudził wśród kibiców wiele emocji, a gorącą już atmosferę podgrzała bardzo wyrównana pierwsza część pojedynku. Kibice do ostatnich chwil nie byli informowani o wyniku, co dało początek licznym spekulacjom i dyskusjom na trybunach. Taki stan rzeczy cieszył, tym bardziej, że widzowie bardzo trafnie zwracali uwagę na wpadki kierowców. Drifting to jednak sport jednego błędu, o czym na własnej skórze musiał przekonać się Grzegorz kilka sekund później. Bardzo charyzmatyczny kierowca PUZ Drift Team odprostował już na pierwszej przekładce. Najważniejsza walka wieczoru nie mogła skończyć się więc inaczej, aniżeli kolejną w tym sezonie wygraną Piotra Więcka.

 

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł polub nasz profil na Facebooku!

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie