Ukoronowanie gamy Toyoty po raz 16. Toyota Crown w nowej odsłonie
/img2.autostuff.pl/a/23/35/ukoronowanie-gamy-toyoty-po-raz-16-toyota-crown-w-nowej-odslonie_64ee62dc.jpeg)
Jeśli ktoś nie śledzi orientalnej motoryzacji, to wyjaśnijmy, że Crown jest zbyt luksusowy na Toyotę, a zbyt, hm, przyziemny na Lexusa. Jest to model stojący w rozkroku między marką-matką a marką-córką. Niemniej sprzedaje się znakomicie, bo w ramach 16. odsłony dostajemy nie tylko sedana, ale i crossovera oraz SUV’a. To nie jest zwykła premiera, to ofensywa.
Tu jest jakby...luksusowo
Toyota nie lubi kompromisów, więc Crown powstał na platformie podłogowej GA-K, czyli jest technicznie kuzynem najnowszych RAV-4 (SUV) i Camry (limuzyna), a także Lexusów NX oraz RX. Z zewnątrz Toyota trzyma się narzuconego sobie jakiś czas temu projektu, polegającego na połączeniu gładkich kształtów i ostrych linii.
Owa platforma wymusza także dostosowanie podwozia i zawieszenia. Z przodu Crown dysponuje kolumnami McPhersona, natomiast z tyłu znajdziemy wielowahacze. Model będzie oferowany jako sedan liftback (Crown Sedan), crossover (Crown Crossover), hatchback (Crown Sport) oraz SUV (Crown Estate).
Pod maską Toyoty Crown znajdziemy dwie jednostki, obie hybrydowe. Ta słabsza to 2.4 Turbo Hybrid System z 4-cylindrowym silnikiem oraz systemem e-Axle, tj. elektrycznym czteronapędem z dodatkowym e-enginem z tyłu. Większy natomiast jest 2.5 Hybrid z wolnossącym silnikiem spalinowym oraz akumulatorem bipolarnym Ni-MH.
Japonia, Australia, USA...
Toyota Crown to nie jest nowy model, a raczej odważna ofensywa. Jej sprzedaż roczna ma wynosić 200.000 egzemplarzy na 40 rynkach, a wśród nich USA, z którego to państwa Crown zniknął jeszcze w l. 70. Nigdy za to nie pojawił się w Europie i tak będzie niestety dalej. My musimy zadowolić się Camry, a w wersji większej Highlanderem.