Mercedesy EQA i EQB zupełnie jak nowe. Tylko przyjrzycie się bliżej

Jest to o tyle ciekawe, że oba modele z segmentu C miały swoje premiery zaledwie 2-3 lata temu. Rynek crossoverów i SUV’ów pędzi jednak tak szybko przez to, że każda marka ma przynajmniej jednego w swojej ofercie, że nie ma czasu do stracenia i trzeba walczyć o klienta. Zwłaszcza że zmiany zaszły głównie w sferze technicznej.

Z zewnątrz bardzo mało

Zacznijmy od zmiany wizualnej, bo jest niewielka. Przede wszystkim w obydwu modelach zrezygnowano z atrapy chłodnicy, a zamiast tego z przodu znalazł się czarny panel z logiem marki. Jest to jednak niestety opcjonalne. Standardowo zmieniono zderzak, a także pas LED między lampami. Inna jest sygnatura lamp z tyłu.

Wnętrze przeszło taki lifting, że spokojnie zmieścimy się w trzech akapitach. Zmieniono tam bowiem wzór kierownicy na nieco nowszy, a do tego w opcji będzie można ją teraz obić drewnem limonkowym z otwartymi porami. Czy jest to must have? Według nas nie.

Kosmetyczne zmiany dotknęły system multimedialny. Od teraz w standardzie oferowany jest większy ekran o rozdzielczości 10,25 cala. Oczywiście zaktualizowano system, poprawiając asystenta głosowego czy zmieniając wizualizacje, ale to jest coś, czego się spodziewamy po nowszych wersjach bez wczytywania się w szczegóły.

Lepsze będzie też audio, od teraz obsługiwane systemem Dolby Atmos. Kierowca do dyspozycji będzie miał nową kamerę cofania, a interfejsy telefonów będą bezprzewodowe. Podobno decydenci Mercedesa oferują garść opcji w pakiecie do kupienia, ale szczegółów nie znamy.

Pod maską mało

Najwięcej nowości pojawiło się w technice obydwu modeli. Co prawda jednostki napędowe pozostają bez zmian – akumulatory 66,5 i 70,5 kWh oraz silniki 250 i 250+ o mocy 190 KM i 350 o mocach 228 oraz 292 KM – jednak zmienił się zasięg. Dla przykładu engine 250+ przejedzie na prądzie już nie 531 km, a 560 km. Wszystkie zmiany możecie sprawdzić już od jesieni br.