Na ten moment oficjalnie znamy jedynie datę premiery następcy Huracana – będzie to końcówka 2024 r. - oraz to, że pojazd napędzany będzie hybrydą plug-in. Teraz poznaliśmy także jego ogólny wygląd zewnętrzny. Co prawda Lamborghini się nim nie podzieliło, ale fotografowie go ubiegli.
Samochód dla każdego
Zdaje się, że nowe Lambo zachwyci i konserwatystów motoryzacyjnych, jak i liberałów. Tych pierwszych dzięki podobnym proporcjom do poprzednika. Osoby lubiące zmiany natomiast zachwyci o wiele bardziej agresywna stylistyka modelu. Rzucają się w oczy bardzo wąskie reflektory przednie oraz sześciokątne diody na zderzaku.
Profil samochodu wygląda bardziej sportowo niż „codziennie”. Taki efekt uzyskano dzięki potrójnym wlotom bocznym, lusterkami przytwierdzonymi do drzwi i krótszym zwisem tylnym. W końcu z tyłu znajduje się wysoko zamontowana rura wydechowa, która mocno odsłania szerokie tylne koła.
Nowe Lambo będzie rewolucyjne, bo nie musi się z nikim dzielić. Fani supersamochodów z pewnością wiedzą, że Huracan był kuzynem Audi R8. Jego następca będzie całkowicie samodzielnym pojazdem, z żadnym nie będzie dzielił technikaliów.
Mało wiadomo niestety na temat tego, co pod maską. Mówi się o V8 twin-turbo lub V10 (ale raczej to pierwsze) i silnikach elektrycznych. Da to naprawdę potężną moc i sprawi, że pozycja na rynku Ferrari 296 GTB będzie z pewnością zagrożona.
Mocne, mocniejsze, nie najmocniejsze
Konkretnie mowa tu nawet o 850 KM. Dla porównania najmocniejsza (!) jednostka Huracana w 5,2 l silniku V10 liczy „raptem” 640 KM. Wciąż to jest jednak mniej niż flagowe, zapowiedziane już oficjalnie Lamborghini Revuelto.
Nowe Lamborghini zadebiutuje na przełomie 2024 i 2025 r. Fani marki, którzy jeszcze nie posiadają samochodu z tej rodziny muszą niestety uzbroić się w cierpliwość, ponieważ wszystkie Huracany są już wyprzedane i nie planuje się wytwarzania kolejnych egzemplarzy. Teraz tylko następca. Czy zmiecie rywali jak tornado? Zobaczymy i będziemy informować.