Jeśli liczyliście, że zmiany wyglądu Porsche Cayenne będę spore to niestety przeżyjecie rozczarowanie, ale w sumie to dobrze, bo temu autu nic nie brakowało. Największe modernizacje z zewnątrz to delikatnie przeprojektowane zderzaki, procesowi zmian poddano również maskę oraz reflektory, które mają nieco inny kształt, a w standardzie będą w technologii LED Matrix. Dodatkowo do palety lakierów dodano kilka nowych kolorów oraz pojawią się nowe wzory felg w różnych rozmiarach.
W środku zapanował większy minimalizm. Dźwignia do zmiany biegów jak w przypadku elektrycznego modelu Porsche Taycan powędrowała na deskę rozdzielczą. Nowością jest opcjonalny ekran przed pasażerem, który miłośnicy Porsche mogą również kojarzyć z bezemisyjnego modelu. Przed kierowcą pojawił się cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 12,6".
Standardowo zawieszenie będą stanowić stalowe sprężyny oraz nowe amortyzatory w technice dwuzaworowej. Opcjonalne adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne będzie zrobione technice w dwukomorowej i dwuzaworowej. Co przełoży się na jeszcze bardziej odczuwalne różnice w pracy w poszczególnych trybach jazdy.
Nowością w Porsche Cayenne jest silnik 4-litrowy silnik V8, który zastępuje znane V6 w wersji S. Przekłada się to na moc 474 KM i moment obrotowy wynoszący 600 Nm, czyli o 34 KM względem obecnej wersji Cayenne S. Z kolei na początku gamy silnikowej znalazł się 3,0-litrowy silnik V6 z turbodoładowaniem generujący 353 KM i 500 Nm. Motor będzie bazą również dla wersji Porsche Cayenne E-Hybrid. Akumulatory zwiększono do 25,9 kWh, co ma przełożyć się na zasięg wynoszący 90 KM na samym “prądzie”. Topowe Porsche Cayenne GT dostępne tylko w nadwoziu coupe zyskało 19 KM, co łącznie daje 659 KM. Taka moc pozwala przyspieszyć do 100 km/h w 3,3 sekundy i rozpędzić się do 305 km/h.
Pierwsze dostawy do klientów są planowane lipiec 2023 roku. Bazowe Porsche Cayenne to wydatek minimum 428 tys. złotych. Jeśli chcemy V8 pod maską musimy przeznaczy ponad pół miliona złotych, a dodatki w Porsche nie należą do najtańszych.