Czynniki (nie)sprzyjające
Z danych opublikowanych przez Komisję Europejską wynika, że spośród wszystkich monitorowanych krajów Unii Europejskiej, ekonomiczne skutki wojny najdotkliwiej odczuwamy w Polsce. W ciągu zaledwie trzech miesięcy od jej wybuchu ceny benzyny w Polsce wzrosły o ponad 35 proc. Dla porównania, w tym samym okresie w znajdujących się na drugim miejscu Czechach paliwo podrożało „tylko” o około 23 proc.
- Nie jest dla nas zaskoczeniem, że wojna oraz związane z nią sankcje nałożone na Rosję, stanowią wiodący czynnik wpływający na niebotyczne zmiany na rynku paliw. To jednak zaledwie czubek góry lodowej. Co ciekawe, w porównaniu do Europy Zachodniej mamy jedną z najniższych cen paliw – w Polsce za litr zapłacimy około 1.60 euro, a w Niemczech blisko 2.15 euro. Oczywiście u naszego zachodniego sąsiada średnie zarobki są dużo wyższe. Jedna pensja pozwala na zatankowanie do pełna aż 21 razy, w naszym kraju tylko 12 – mówi Marek Trofimiuk, ekspert autobaza.pl.
Kontrowersyjna marża rafineryjna
Na ostateczny koszt paliw wpływają przede wszystkim notowania cen ropy naftowej oraz ceny paliw gotowych, a także, obecnie słaby, kurs złotego w stosunku do dolara amerykańskiego. Wciąż najbardziej kosztotwórczym czynnikiem końcowej ceny paliwa są jednak stawki paliw w rafineriach, na które nierzadko wpływ ma polityka międzynarodowa i zysk światowych potentatów.
Interesujące zjawisko można było zaobserwować także zaraz po wybuchu konfliktu zbrojnego za wschodnią granicą, kiedy rekordowo wzrosła modelowa marża rafineryjna. W spółce Orlen, w maju br., wynosiła ona 24,3 USD za baryłkę, a jeszcze w lutym jej wysokość była dużo niższa – tylko 2,7 USD. „Skok” wskaźnika utożsamiany był ze wzrostem ceny paliw na stacjach.
- Wzrost modelowej marży rafineryjnej rozzłościł ludzi, którzy odbierali ten ruch jako chęć zarobku koncernów naftowych na trudnej sytuacji. To jednak nieprawda – modelowa marża rafineryjna nie wpływa na koszt benzyny na stacjach. Jest to rodzaj wskaźnika dla inwestorów i analityków, który informuje o rynkowych warunkach, w jakich działa rafineria – tłumaczy Marek Trofimiuk, ekspert autobaza.pl. Jednak to niewielkie pocieszenie, ponieważ pomimo tego paliwo jest rekordowo drogie, a będzie jeszcze droższe – dodaje.
Jeszcze wyższych cen paliw możemy spodziewać się w okresie wakacyjnym z kilku względów. Obecnie cena ropy brent oscyluje w granicach 120 USD za baryłkę, co jest bardzo podobną wielkością jak w momencie wybuchu wojny. Cena wynika ze zwiększonego popytu na paliwa – wpływa na to
zakończenie lockdownów w Chinach czy największe od stycznia 2020 r. zapotrzebowanie amerykańskich rafinerii na ropę. Na rynku jest także mniej surowca ze względu na embargo wobec rosyjskiej ropy. Co więcej, w Europie i Ameryce Północnej czerwiec jest początkiem wyjazdów urlopowych, a benzyna konsumowana jest głównie przez właścicieli aut osobowych. Wysokie ceny, już teraz sięgające 8zł/l, są więc odbiciem obaw, że w połowie wakacji mogą pojawić się ryzykowne braki w zaopatrzeniu.
Kluczowe biokomponenty
Wojna powoduje także wzrost cen biokomponentów, które zgodnie z przepisami Narodowego Celu Wskaźnikowego, czyli unijnego obowiązku wprowadzania na rynek paliw transportowych ze źródeł odnawialnych, muszą wchodzić w skład benzyn silnikowych w około 5 proc. oraz w około 7 proc. w przypadku oleju napędowego. Biokomponent, na przykład bioetanol czy estry metylowe, to surowiec uzyskany z przetworzonej biomasy. Ich ceny przekraczają obecnie ceny paliw produkowanych z ropy naftowej, dlatego obowiązek ich stosowania bezpośrednio wpływa na ostateczną cenę paliw.
materiał prasowy