Uwaga nadchodzi! Pełna nazwa nowej wersji to Dodge Challenger SRT Hellcat Performance. Nazwa jest równie wielka co silnik i jego moc. Widlasta ósemka o pojemności 6,2 litra generuje ponad 700KM i 800Nm. I dobrze! Po co komu bezsensowny downsizing? Taki samochód ma nie tylko jeździć jak trzeba, ale i brzmieć jak trzeba. Napęd oczywiście na oś tylną. Spróbujcie tym ruszyć spod świateł, bez palenia opon. A właściwie... Po co? To auto, ma szokować, odwracać głowy na każdym rogu ulicy, a po przegazówce na postoju zrywać bieliznę z dziewcząt. I to mu się uda. Stylizowana na pierwszą generację Challengera sylwetka jest nowoczesna, a jednocześnie z daleka informuje z czym mamy do czynienia, jeśli ktoś ma odrobinę pojęcia na temat muscle-car'ów. Silnik też jest taki, jaki powinien być w wyglądającym jak napakowanym sterydami sportowym wozie. Czego jeszcze więcej trzeba? Kluczyka. Czerwonego. Tylko nim odpalając samochód będziemy mogli wykorzystać w pełni osiągi V8. Drugi pozwala na zabawę z tylko(!) połową tysiąca kucyków.