Nowy Range Rover Sport zachował zwłaszcza swoje proporcje i podobną linię do poprzednika. Dodatkowo nowy Sport różni się od swojego większego brata zarówno z przodu, jak i z tyłu patrząc na, chociażby światła, które są bardziej smuklejsze. Wcześniej zmiany dotyczyły tylko tyłu samochodu. Warto przypomnieć, że Range Rover Sport jest o ponad 10 centymetrów krótszy od "zwykłego" Range Rovera.
W środku jest “po staremu”, czyli jak w "dużym" Range Roverze. Pojawił się wyświetlacz wskaźników o przekątnej 13,7 cala oraz centralny ekran mający 13,1 cala - ustawiony pod nieco większym kątem niż w Range Roverze. Cieszy fakt, że w dobie wszechobecnego dotyku jest cały czas fizyczny panel do obsługi klimatyzacji. Przednie fotele będzie można regulować w 22 płaszczyznach, a o dobre audio zadba nagłośnienie Meridian z 29 głośnikami o mocy 1430 W.
Range Rover Sport imponuje również gamą silnikową, ponieważ klienci będą mieli do wyboru: 3-litrowe diesle (300 KM i 350 KM), hybrydy typu plug-in bazujące na 3-litrowym silniku benzynowym (440 KM i 510 KM) oraz “zwykłe benzyniaki” 3.0 l (400 KM) oraz 4.4 l (530 KM, 4,5 sekundy do 100 km/h). Ten ostatni to jednostka V8 pochodząca z BMW. Niestety zabrakło charakterystycznego dla marki 5-litrowego V8 doładowanego kompresorem, który generował genialny akompaniament za pomocą układu wydechowego. Warto dodać, że bateria w hybrydach ma mieć 38,2 kWh, co ma pozwolić na przejechanie 113 KM.
W nowym Range Roverze Sport będzie dostępny tzw. tempomat terenowy (system Terrain Response). Auto samo rozpozna, po jakiej nawierzchni jedziemy dostosuje m.in. prędkość i resztę trybów np. zawieszenia. Cennik za Range Rovera Sport rozpoczyna się od 482 200 złotych. Producent podaje, że w 2024 roku zadebiutuje wersja elektryczna.