To, że elektryfikacja wkrada się do Europy wiemy i jesteśmy na to przygotowani. Dla wielu miłośników motoryzacji to właśnie USA była ostatnim bastionem prawdziwej motoryzacji, czyli wielkich i paliwożernych samochodów z dużymi wolnossącymi V8. Niestety nawet tutaj wkradł się elektryczny trend. Ford zaprezentował F-150 Lightning.
Warto wspomnieć, że Ford F-150 jest najlepiej sprzedającym się samochodem, a zarazem pick-up’em od lat. W zeszłym roku Amerykanie kupili ponad 800 tys. sztuk pick-up’ów od Forda. Model F-150 od zawsze słynął ze stosowania wielkich benzynowych silników, więc wprowadzenie wersji elektrycznej jest dużym wydarzeniem. Auto na rynek trafi dopiero za rok.
Ford F-150 Lightning będzie dostępny w dwóch wersjach. Każda z nich będzie mieć napęd na cztery koła i dwa silniki. Słabszy wariant będzie dysponował ok. 426 KM i 1051 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Zasięg ma wynieść 370 KM. Topowa wersja o mocy 563 KM ma przyspieszać do pierwszej “setki” w 4,5 sekundy. Auto ma ładowność 900 kilogramów i jest w stanie uciągnąć 4,5 tony.
Brak silnika spowodował, że Ford F-150 będzie miał “normalny” bagażnik o pojemności 400 litrów, nie licząc oczywiście tzw. paki. Ford podał, że akumulatory od 15 proc. do 80 proc. korzystając z ładowarki 150 kWh powinniśmy naładować w lekko ponad 40 minut.
Producent zdradzi więcej informacji prawdopodobnie podczas rynkowej premiery, lecz już teraz Amerykanie mogą już składać zamówienia. Najtańszego Forda F-150 Lightning wyceniono na ok. 40 tys. dolarów (ok. 150 tys. złotych). Raczej nie ma też, co liczyć, że elektryczny F-150 pojawi się w oficjalnej sprzedaży w Europie.