Samochody elektryczne ma w swojej ofercie już niemal każda marka. Niektóre firmy idą o krok dalej i dokonują bardzo kontrowersyjnej modyfikacji. Otóż walijskie przedsiębiorstwo Hemmels postanowiło przerobić Mercedesa W113 Pagoda. W konsekwencji klasyk z przełomu lat 60. i 70. otrzymał silnik elektryczny.
Firma Hemmels słynie z renowacji klasycznych Mercedesów Pagoda o oznaczeniu – 190 SL, 280 SL i 300 SL. W przypadku serwisu takich aut bardzo ważna jest dbałość o szczegóły tak, aby auto cały czas miało klimat sprzed kilku dekad. Mimo wszystko przedsiębiorstwo postanowiło poszerzyć zakres swoich usług i tak powstała elektryczna Pagoda.
Opracowanie samego napędu zajęło Walijczykom ok. 3 lat. Pomimo dość nietypowego połączenia auta klasycznego z nowoczesnym silnikiem elektrycznym na próżno tu szukać osiągów jakie znajdziemy w Tesli. Postawiono na spokój, ponieważ elektryczny Mercedes Pagoda generuje 163 KM, co pozwala osiągnąć pierwszą “setkę” w ok. 9,4 sekundy. Klasyczny roadster pojedzie maksymalnie 200 km/h.
Pełne akumulatory pozwolą według deklaracji firmy Hemmels na przejechanie ok. 320 kilometrów. Dodatkowo baterie będziemy mogli naładować szybką ładowarką, co potrwa godzinę (do 70 proc.). Jeśli zdecydujemy się na skorzystanie z domowego gniazdka, będziemy musieli poczekać nieco dłużej, bo aż całą noc.
Niestety elektryczny Mercedes Pagoda nie będzie tanim samochodem. Firma Hemmels wyceniła swoje dzieło na 215 tys. dolarów (ok. 845 tys. zł). W cenie mamy w pełni odrestaurowanego Mercedesa wraz z napędem elektrycznym. Na ten rok walijskie przedsiębiorstwo zaplanowało produkcję 12 takich aut. Wszystkie są już zarezerwowane.
Niedawno również informowaliśmy o firmie Lunaz, która wzięła na warsztat 60-letniego Bentleya S2 Continental Flying Spur. Auto otrzymało dwa silniki elektryczny o mocy 380 KM i 700 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a wszystko trafi na tylne koła. Samochód będzie jeszcze droższy od Mercedesa. Klienci zapłacą za niego 1,8 mln złotych.