Jazda pod prąd na autostradzie nie jest zupełnie nowym zjawiskiem. Na przestrzeni lat wielu kierowców wjeżdża na szybszy odcinek drogi narażając swoje życie i zdrowie oraz innych uczestników ruchu drogowego jadąc w niewłaściwym kierunku.
Nierzadko pomimo dużych prędkości na autostradzie kierowcom, którzy wjechali pod prąd udaje się zakończyć swoją skrajnie niebezpieczną jazdę bez wypadku. Niestety w przypadku kierowcy Audi było inaczej.
Na autostradzie A1 w okolicach Kutna w województwie łódzkim 40-letni kierowca Audi wjechał pod prąd, co doprowadziło do poważnego wypadku. Jak ustalili policjanci, kierujący autem niemieckiej marki, poruszając się autostradą A1 nitką w kierunku Łodzi, znalazł się naprzeciwko dwóch ciężarówek jadących obok siebie.
Znajdujący się na lewym pasie kierowca Scanii zaczął hamować i starał się wrócić na prawy pas. W konsekwencji uderzył w naczepę cysterny znajdującej się obok. Niestety pomimo natychmiastowej reakcji kierowcy Scanii, kierujący Audi czołowo zderzył się z TIR-em w wyniku czego zginął na miejscu. Warto dodać, że kierowcy ciężarówek biorący udział w kolizji byli trzeźwi.
Według ustaleń do tragicznego wypadku doszło w środę o po godzinie 18:30. Obecnie policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Częściowa przejezdność autostrady A1 w rejonie Komadzyna została przywrócona w czwartek rano przed godziną. Służby drogowe umożliwiły ruch w stronę Łodzi pasami prawym i awaryjnym - poinformował dyżurny łódzkiego Punktu Informacji Drogowej. Niedawno informowaliśmy o kierowcy autobusu, który wjechał na drogę szybkiego ruchu S7 pod prąd. Szybko został zatrzymany przez przejeżdżający patrol policji i ukarany mandatem.