Wydawałoby się, że sytuacja związana z COVID-19 spowoduje zmniejszenie skali nietrzeźwości na drodze, ponieważ sporo osób zdecydowało się pozostać w swoich domach.
Niestety liczne obostrzenia nie powstrzymały pijanych kierowców. Jak informuje policja, w zeszłym roku zatrzymano aż 70 181 nietrzeźwych osób, które kierowały samochodem. Co prawda wynik jest o ponad 40 000 mniejszy niż w 2019 to i tak jest to spora wartość. Szczególnie że przez pewien czas były duże restrykcje, a policja ograniczała kontrole trzeźwości.
– W pandemii wzrosły nasze obawy o zdrowie i bezpieczeństwo bliskich. Jednak nawet to nie powstrzymuje kierowców przed ryzykownymi zachowaniami na drodze. Cały czas nie biorą pod uwagę realnych zagrożeń wynikających m.in. z prowadzenia samochodu na następny dzień po zakrapianej imprezie. Najczęściej wynika to z braku świadomości i edukacji w tym obszarze. Liczą, „że się uda, że to tylko kilka kilometrów”, a to właśnie sekundy decydują o tragedii – przestrzega Rafał Misztalski, prezes AutoWatch Polska.
Warto dodać, że w Polsce od marca 2020 roku spożycie alkoholu wzrosło o 30 proc. Co było spowodowane covidową rzeczywistością. Skutkiem tego było zamknięcie lokali gastronomicznych, pubów czy klubów. Dlatego na popularności zyskały “domówki”, z których część kierowców wracała po spożyciu alkoholu.
Komisja Europejska podaje, że aż 25 proc. wszystkich śmiertelnych zdarzeń drogowych w Unii Europejskiej jest spowodowanych jazdą pod wpływem alkoholu Dlatego tak ważna jest świadomość kierowców o ryzyku, jak niesie za sobą kierowanie autem w stanie nietrzeźwości.
Warto wspomnieć również o statystykach z 2020 roku, które pokazują sytuację na polskich drogach. W minionym roku doszło do 22 873 wypadków, w tym zginęło 2130 osób. Z kolei rannych było aż 25 843.