W sumie są ważniejsze informacje. Kwid to pierwszy prototyp Renault, który pokazano poza Francją i który powstał z daleka od kraju Galów. Auto namalowali styliści z Indii oraz grupka no-name'ów z Europy. Kwid jest o tyle ciekawy, że jego niektóre rozwiązania, np. szeroka przednia kanapa, mogą trafić do innych modeli Renault. Nie wierzymy wprawdzie, że w przyszłości znajdzie się auto z kierownicą pośrodku deski rozdzielczej (a taką ma Kwid), bo ten samochód to mini-SUV klasy popularnej. Co można było zrobić w McLarenie, w tym maluchu jest raczej... awykonalne. Dron? Pomysł zabawny i na czasie, bo przecież drony, nie tylko te wojskowe, zaczynamy wykorzystywać na potęgę. Kłopot jednak w tym, że masa żelastwa nad głową (choćby to "żelastwo" było lekkie i z tworzyw sztucznych) rodzi podstawowe pytanie o bezpieczeństwo. Wyobrażacie sobie, że dookoła fruwa ze 20 czy trzydzieści takich pojazdów? Każdy przecież musi mieć jakąś kontrolę, a że sterowaniem ma się zajmować kierowca, pomysł jest niedopracowany. Ewidentnie. Kwid, za pamięci, ma 90-konny silnik turbo i skrzynię z podwójnym sprzęgłem (powiedzmy, że działa automatycznie) oraz będzie - opcjonalnie - zasilany elektrycznie. Pięknie. Przecież "elektrowozy" są drogie! Kto jest kupi w "krajach rozwijających się"? W Polsce nie przejdzie. A Hindusi? Cóż, mniej nas interesują...