Samochody elektryczne większości z nas mogą kojarzyć się z marką Tesla, która produkuje tylko pojazdy zasilane prądem. Producent z Palo Alto zachwycił wiele klientów zaawansowaną technologią i niesamowitymi osiągami, które zapewniał Model S. Po prawie 10 latach od debiutu odkurzono flagowy model.
Z zewnątrz nie widać żadnych znaczących zmian - delikatnie przeprojektowane zderzaki, nowe wzory felg i kolorystyka. Trzeba przyznać, że pomimo upływu czasu Tesla Model S wygląda cały czas świeżo i elegancko. Nowości warto poszukać we wnętrzu.
Najwięcej uwagi zwraca na siebie nowa kierownica, która swoim wyglądem przypomina wolant montowany w samolotach.
Na razie producent nie zdradził skąd taka zmiana, ale ma to prawdopodobnie związek z rozwojem autonomicznej jazdy. Mimo wszystko korzystanie z takiej kierownicy może być niewygodne zwłaszcza przy manewrach. Według nieoficjalnych wiadomości będzie możliwość zamówienie klasycznej kierownicy. Dodatkowo na wspomnianym wolancie pojawiły się przyciski zastępujące dźwigienki, które będą odpowiedzialne m.in. za obsługę kierunkowskazów czy systemu autonomicznej jazdy.
Zdecydowano się na wymianę centralnego wyświetlacza. Nowy będzie miał 17 cali oraz zostanie zamontowany horyzontalnie. Pozostał natomiast 12,3-calowy ekran znajdujący się przed kierowcą. Poprawiono w nim rozdzielczość, jasność i jakość kolorów.
W środku nie będzie już widocznych nawiewów, całość stała się bardziej minimalistyczna, idąc wzorem nowszego Modelu 3. Dodatkowo z tyłu na tunelu środkowym zamontowano wyświetlacz dla pasażerów, na którym będzie można np. wyświetlić filmy.
Warto wspomnieć o nowej Tesli Model S Plaid+, która będzie miała ponad 840 km zasięgu na jednym ładowaniu. Przyspieszenie do 100 km/h zajmie tylko 2,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 320 km/h. Za takie osiągi będziemy musieli zapłacić minimum 614 490 zł.