Rozwój elektromobilności w naszym kraju nie jest łatwą sprawą. Samochody elektryczne są drogie, a brak dopłat rządowych powoduje, że wybierają je nieliczni. Nie przekonuje również skromna jak na cały kraj, liczba stacji ładowania “elektryków”. Mamy ich niespełna 1300.
W kierunku poprawy tego stanu rzeczy dzie PKN Orlen. Jak na razie na blisko 70 stacjach użytkownicy aut elektrycznych będą mogli naładować akumulatory.
Do tej pory stacje ładowania na "Orlenach" były w tzw. okresie testowym. Właściciele samochodów elektrycznych mogli za darmo doładować swoje “baterie” i nic nie płacili za postój auta podczas ładowania, aby skorzystać z takich udogodnień wystarczyło zarejestrować się w aplikacji Orlen Charge. Niestety to się zmieniło.
Orlen stopniowo będzie wprowadzał płatne ładowanie. Jak na razie za energię za płacimy na stacjach w Krakowie, Łodzi, Gdyni, Katowicach i Wrocławiu. Pewnie niedługo przyjdzie czas również na stolicę.
Ceny delikatnie mówiąc, są bardzo wysokie. Ładowanie prądem zmiennym (AC) to koszt 1,43 zł/kWh, z kolei prądem stałym (DC) o mocy 50 kW wyniesie na 1,99 zł/kWh. Najdroższe jest uzupełnienie energii prądem stałym o mocy powyżej 50 kW, dochodzącej maksymalnie do 150 kW - koszt 2,39 zł/kWh.
Gdyby tego było mało - Orlen umożliwia “darmowy postój” na miejscu do ładowania tylko przez godzinę dla AC i 45 min dla DC. Każda minuta więcej wyniesie nas 40 groszy. Wyobraźmy sobie, że tankujemy auto np. benzyną przez 1,5 minuty i musimy zapłacić ustaloną kwotę za stanie przy dystrybutorze.
Na stacjach ładowania Orlenu możemy zostawić sporo pieniędzy. Koszt naładowania 85 kWh akumulatora przy ładowarce 100 kW (realnie ładuje z mocą 75 kW) wyniesie 203,15 zł za prąd i 9,20 zł za postój. W przypadku Audi e-tron Sportback 55 średnie zużycie energii wynosi 27 kW, czyli na 100 km korzystając z “Orlenowej energii” wydamy 67,45 zł. Co odpowiada “benzyniakowi” ze spalaniem 15 litrów. Tylko auto o konwencjonalnym napędzie nie tankuje się blisko 70 minut. - wylicza i zauważa portal Autokult.pl.