Pisaliśmy o pechowym wypadku Loica Duvala podczas kwalifikacji. Drobna usterka czujnika spowodowała, że kierowca nie opanował bolidu i wypadł z trasy mocno go defasonując. Następnego dnia rano wszystkim na padoku wydawało się, że troi im się w oczach. W garażu Audi stały, tak jak dzień wcześniej, trzy R18 e-tron. Mechanicy teamu czterech pierścieni wykonali olbrzymią, mrówczą robotę naprawiając rozbite auto. Nawet nie tyle naprawiając, a je odbudowując. Każdy kto ma pojęcie o mechanice wie, jak trudno rozebrać i złożyć auto od nowa. W przypadku tak zaawansowanego wozu, który musi spełniać wyśrubowane wymogi bezpieczeństwa sprawa jest o wiele trudniejsza, nawet dla wyspecjalizowanego zespołu. Tymczasem mechanicy Audi zrobili to wciągu jednej nocy wykorzystując zapasową karoserię.
W czwartkowe popołudnie odbudowane R18 e-tron przeszło odbiór techniczny i bez większych problemów wystartowało w wieczornej sesji kwalifikacyjnej. Sukces okazał się jeszcze większy po wyścigu. Powstałe z martwych Audi z numerem startowym „1” ukończyło Le Mans na drugim miejscu. Gdyby nie problemy z turbosprężarką i zjazd na 17 minut do boksu, wynik dla tego auta może byłby jeszcze lepszy.