Obecny rok możemy śmiało nazwać bardzo nieudanym, jeśli chodzi o targi motoryzacyjne na całym świecie. Z racji na “wirusową sytuację” większość z nich musiała zostać odwołana i przełożona na przyszły rok.
Przed pandemią wiele firm przestało uczestniczyć w wydarzeniach motoryzacyjnych takich jak m.in. New York Auto Show czy Frankfurt AutoShow. Pewna część producentów już w zeszłym roku zrezygnowała z pojawienia się na Międzynarodowym Salonie Samochodowym w Genewie, który przyciąga sporo osób z całego świata.
Przyszłość, a raczej przetrwanie targów motoryzacyjnych w obecnej formie stoi pod dużym znakiem zapytania. Jak pokazują amerykańskie badania, tego typu wydarzeń nie trzeba spisywać od razu na straty, ponieważ jak się okazuje, spora część osób jest nimi bardzo zainteresowana.
Według badań przeprowadzonych przez New York Auto Show średnio 628 tys. gospodarstw domowych bierze udział w targach każdego roku. W tym blisko pół miliona osób chce w ciągu najbliższych 12 miesięcy kupić nowy samochód. Dokładne wyliczenia podają, że aż 83 proc. odwiedzających targi motoryzacyjne przychodzi tutaj, aby podjąć lepszą decyzję zakupową.
Co więcej, frekwencja na wystawach samochodowych w Stanach Zjednoczonych była względnie stabilna przez ostatnie pięć lat.
– Żadne inne narzędzie marketingowe nie dostarcza producentom samochodów takiej ilości, zasięgu, głębokości ani wpływu, jakie mają pokazy samochodowe – podkreśla biznesmen Mark Schienberg.
Mimo wszystko producenci coraz mniejszy nacisk kładą na uczestnictwo i organizację targów motoryzacyjnych. Warto dodać, że jednym z powodów, dlaczego niektóre marki rezygnują z obecności, jest wysoka cena za stanowisko targowe.
Obecnie targi motoryzacyjne są w sferze wspomnień i marzeń, dopóki "wirusowa sytuacja" nas nie opuści, nie ma co myśleć o szybkim powrocie tego typu wydarzeń. Salon w Genewie najprędzej odbędzie się dopiero w 2022 roku.