Po sobotnich problemach z elektroniką Rafał Sonik zdecydował się na wymianę silnika. Zgodnie z regulaminem Pucharu Świata cross country został ukarany doliczeniem 15 minut. Dodatkowo organizatorzy, w wyniku nieporozumienia doliczyli kolejne 14 minut i ustawili Polaka na ostatniej pozycji startowej. Quadowiec musiał więc w kurzu i na rozjeżdżonym już mocno podłożu odrabiać straty.
- Chyba po raz pierwszy w życiu ruszałem na trasę jako ostatni zawodnik. Oznaczało to największy kurz, wybite dziury i wyrzucone na drogę kamienie. Jednocześnie, żeby myśleć o dobrym wyniku musiałem wyprzedzać, co na Sardynii obok wymagającej nawigacji i stromych skalistych zjazdów oraz podjazdów, stanowi największe wyzwanie. Nie mamy żadnych urządzeń sygnalizacyjnych, jak Sentinel w samochodach, więc musiałem drzeć się na wolniejszych rywali, żeby ustępowali mi miejsca. Byłem wściekły, ale te emocje pomogły mi przesunąć się z 10. na 6. pozycję do pierwszego tankowania – relacjonował Sonik.
Potem Sonik zdobywał kolejne pozycje i ostatecznie zakończył etap na pierwszej pozycji, jednak ze względu na nałożone kary traci do prowadzącego Mohameda Abu-Issa prawie 52 minuty. Drugi z Polaków jadący w Rajdzie Sardynii – Jakub Piątek, w bardzo mocno obsadzonej stawce motocyklistów uplasował się na 19. Miejscu. W klasyfikacji generalnej jest o „oczko” niżej. W generalce motocyklistów prowadzi Marc Coma.