"Bullit" to film, który powinien obejrzeć każdy fan motoryzacji. Steve McQueen w roli Franka Bullitta, policjanta odpowiedzialnego za ochronę świadka składającego zeznania przeciwko mafii, zasiadał za kierownicą Forda Mustanga GT 390 w kolorze butelkowej zieleni. Podczas nagrywania scen używano dwóch takich samych pojazdów, które poddano modyfikacjom mechanicznym. Słynną 10-minutową scenę kręcono przez trzy tygodnie i w tym czasie auta nie były zbytnio oszczędzane. Późniejsza historia tych wozów jest owiana tajemnicą, gdyż jeden z nich przepadł, a drugi został odkupiony przez osobę z ekipy filmowej, jednak i tak słuch o nim zaginął.
Sprawdź też: Pojawił się zwiastun filmu "McLaren"
Po wielu latach zapomnienia pierwszy z Fordów z "Bullitta" został odnaleziony. Auto "wypłynęło" na meksykańskim złomowisku w Baja California Sur, a jego autentyczność zdążył już potwierdzić Kevin Marti, ekspert od klasycznych Fordów. Znalazcą perełki jest Hugo Sanchez, który chciał zbudować replikę Mustanga "Elanor" z filmu "60 sekund". O wyjątkowości tego egzemplarza uświadomiono sobie dopiero podczas zaawansowanych prac nad pojazdem, gdy stwierdzono nieścisłości z numerem VIN. Co ciekawe, Kevin Marti stwierdził, iż odnaleziony Ford Mustang częściowo już stracił na wartości w momencie rozpoczęcia odnawiania wozu - wielu kolekcjonerów wolałoby zakupić pojazd w oryginalnym stanie.
Hugo Sanchez chce doprowadzić auto do znakomitego stanu do 2018 roku, bowiem wtedy właśnie wypada 50-lecie filmu "Bullitt". To będzie idealna okazja do wystawienia Forda na aukcji...