Złodzieje, którzy na początku stycznia włamali się do budynku i odjechali toyotą, długo nie nacieszyli się swoim łupem. Gdy tylko samochód został ukryty na miejsce dotarli policjanci walczący ze złodziejami samochodów.
Tuż po odzyskaniu pojazdu zatrzymali 23-letniego Krzysztofa K. Z zebranych przez policje informacji wynika, że to on stał za kradzieżą auta. Podobnego zdania był również sąd, który nałożył na niego 3 miesiące aresztu.
Warszawscy policjanci wiedzieli jednak, że 23-latek nie działał sam. W przestępczej działalności wspierał go bowiem 40-letni kolega. Jacek K., bo tak nazywał się ten jegomość, po aresztowaniu młodego wspólnika zniknął z domu i zaczął unikać policji. Jednak po kilku dniach policjanci namierzyli i jego dzięki czemu stanął przed obliczem sądu. I w jego przypadku zapadła decyzja o zastosowaniu trwającego 3 miesiące aresztu.
Odzyskany pojazd wrócił do właściciela. Zgodnie z kodeksem karnym za kradzież z włamaniem grozić może kara pozbawienia wolności do 10 lat.