Detroit to miasto duchów – piszą Amerykanie. Kiedyś tętniło życiem, dziś ulice są rzeczywiście opustoszałe. Dookoła pełno ruin, ale samo Downtown i Cobo Center, gdzie pokazywane będą samochody, jeszcze się jakoś trzymają. Na razie jesteśmy po hotelowej premierze Mercedesa GLA. Dla Niemców ten samochód (oraz klasa A – podstawowy Mercedes w gamie) jest ważny, bo przyciąga nowych klientów i przy okazji przyciąga ich na wielką skalę. W roku 2016 Mercedes sprzedał ponad 2 miliony samochodów, co daje mu pierwsze miejsce na świecie pośród producentów aut klasy premium. Spora część tego "tortu" to właśnie "aklasa" i jej pochodna – GLA.
Jaki jest ten nowy samochód? GLA przeszedł pierwszy facelift od czasu premiery w roku 2014. Na zewnątrz mamy nieco przeprofilowane zderzaki i światła Full LED (kolor w nocy mniej męczy kierowcę i wszystko widać lepiej), można mieć też nowy lakier (Canyon Beige) oraz inne wzory kół. We wnętrzu od razu rzuca się w oczy 8-calowy wyświetlacz. Samochód w standardzie ma – czego akurat nie widać więc piszemy – kamerę cofania 360 stopni. Poprawiono też układ przycisków i dotychczasową tapicerkę Burl Walnut zastąpiono Black Ash (z brązowawej na czarną – w dużym uproszczeniu), w menu Android Auto (teraz można podłączyć każdy telefon bez problemów).
W GLA ze znaczkiem AMG silnik się wprawdzie nie zmienił (koncern nie bez racji chwali się najmocniejszą jednostką napędową w klasie – 381 KM, 475 Nm, 2 litry, turbodoładowanie), ale za to dopieszczono kwestie aerodynamiki. Mamy też możliwość wybrania 20-calowych kół (matowe bądź lakierowane na błysk). W odmianie czarno-żółtej – wygląda bardzo dobrze.