Ultrarzadkie BMW M1 odnalezione po 34 latach!

Różne rzeczy można zgubić. Możesz na przykład zgubić portfel, telefon albo klucze do domu. Normalna rzecz. Można też "przypadkiem" zgubić ważny mail od szefa w którym ten obarcza cię dodatkową pracą na weekend. W pełni zrozumiałe. Czy można zgubić samochód? 

Wyobraź sobie taką sytuację - siedzisz przy śniadaniu ze swoją starą, żujesz grzanki grubo posmarowane nutellą, pijesz kawę i nagle mówisz: "Kochanie, wiesz co, zapomniałem gdzie zaparkowałem samochód". To jakoś trudno sobie wyobrazić, podobnie jak to że twoja stara kojącym głosem Agnieszki Cegielskiej z TVN Meteo odpowiada że luz, nie ma problemu, kiedyś się znajdzie i w ogóle to weź jeszcze grzankę z nutellą, misiu-pysiu.

Mało realny scenariusz nawet jeśli na co dzień jeździsz 20-letnią Hondą Civic której podłoga trzyma się na ostatnich kawałkach rdzy. A teraz wyobraź sobie że zgubiłeś BMW M1, jedno z najbardziej ikonicznych aut EVER, owoc nieudanej współpracy Bawarczyków z Włochami z Lamborghini, samochód tak fajny jak wyciąg z konta informujący cię że twoje saldo na rachunku ROR wynosi miliard dolarów.

Powstały jedynie 453 egzemplarze tego auta (w tym 20 egzemplarzy wyścigowych) co czyni M1 najrzadszym ze współczesnych samochodów z szachownicą na masce. Wszystkie zachowane do dzisiaj egzemplarze modelu produkowanego w latach 1978-1981 są w dobrych rękach kolekcjonerów którzy dbają o nie bardziej niż o własne kochanki. No, ale...

Zawsze znajdzie się jakiś szalony typ który zaparkuje swoje M1 w jakiejś norze, na masce postawi mop, wiadro, jakieś plandeki i zapomni o samochodzie na kolejne trzy dekady. Tak właśnie rzeczy miały się z tym czerwonym M1 (jedynie 7329 km na liczniku!) odnalezionym na południu Włoch.

To BMW spędziło w takich warunkach 34 lata ale szczęśliwie zostało wydobyte przez dobrych ludzi którzy teraz zajmą się jego renowacją - a potem sprzedadzą je za gruby hajs kolekcjonerowi, który chciałby sobie trochę miejsca w portfelu w zamian za trochę większy tłok w garażu.