Tuning. Proste, krótkie słowo, a pod nim kryje się taka różnorodność. Pasuje ono zarówno do zmodyfikowanych SUV-ów, superaut i limuzyn, jak i do zglebionego Trabanta lub Malucha. Niestety pod tuning można również podpiąć poniższe BMW.
Na Allegro.pl znalazłem ogłoszenie o sprzedaży BMW Serii 3 E36, które ponownie przypomniało mi, że ludzka wyobraźnia nie zawsze kreuje piękne przedmioty. Sprzedawane auto zostało zmodyfikowane we Włoszech, ale o ile włoski design najczęściej wzbudza we mnie ochy i achy, o tyle w tym przypadku twórca projektu prawdopodobnie czerpał inspirację z bazgrołów jakiegoś przedszkolaka.
Sprawdź też: Elektryczny karawan
Jak można było tak spartolić wygląd BMW? Niektórzy do swoich "beemek" doczepiają monstrualne tylne skrzydła, dorzucają wieśniackie neony i głupie naklejki, ale ten egzemplarz został naprawdę brutalnie pokrzywdzony przez los. Atrapa chłodnicy z "nerkami"? Po co to komu, lepiej zalepić otwory i dać napis w stylu Kopciuszka. Lusterka i światła "made in China" też nie są elementami aspirującymi do wygranej w konkursie wzornictwa. Tylne lampy w bazarowym stylu były modne w latach 90-tych, a body kit chyba zaprojektował gość inspirujący się brodzikiem prysznicowym. Wnętrze auta też nie zachwyca - wygląda jakby wyrzygał się w nim kot, a następnie rozszarpał sobie żyły. Każdy element nie pasuje do siebie, tworząc odpychający miszmasz kiczu i braku estetyki. Wybaczcie, nie mogę na to patrzeć...